W końcu się poświęciłem i zaszczepiłem pierwszą dawką Pfizzera. Zasięg 5G od tej pory rewelacja. Ponadto słyszę kolory i widzę dźwięki. Anyway - cały proces przeszedłem objawowo. Bo znajomi pisali, jak to potem umierali, gorączka, angina i ch... go wie co jeszcze. U mnie zero. Ale następnego dnia lekko zaczęło mnie boleć ramię. Ale nie jak jakoś tak, nie do wytrzymania. Normalnie tak jak za młodego jak Ci ktoś sprzedał kuksańca mówiąc "muka była!!".
No i wyjeżdżam z pokoju i jakoś tak słabo wymanewrowałem i się jebłem klamką od drzwi dokładnie w miejsce zaszczepienia. Przyznam, że zabolało, bo misiem momentalnie świeczki w oczach porobiły. Zacząłem masować obolałe miejsce i mówię sam do siebie:
- Nie no kurwa! Nie w szczepionkę!!!
No i wyjeżdżam z pokoju i jakoś tak słabo wymanewrowałem i się jebłem klamką od drzwi dokładnie w miejsce zaszczepienia. Przyznam, że zabolało, bo misiem momentalnie świeczki w oczach porobiły. Zacząłem masować obolałe miejsce i mówię sam do siebie:
- Nie no kurwa! Nie w szczepionkę!!!
--