- Pojechałem do Krakowa, żeby nagrywać "Opowieści Hollywoodu” - wspominał aktor Janusz Gajos. - Reżyserował to Kazio Kutz. W którąś niedzielę umówiłem się z kolegą. Nie znałem dobrze miasta, a chciałem dotrzeć do ulicy świętego Jana. Zobaczyłem dwóch takich, których określa się mianem meneli. Dżentelmeni ci byli lekko wczorajsi. - Panowie, jak dojść na tę ulicę? - spytałem grzecznie. Wskazali drogę. Pięknie podziękowałem. I przeszedłem na drugą stronę ulicy. Nagle słyszę, że jeden z nich biegnie za mną.
- Przepraszam, pan Gajos? - pyta lekko zdyszany. - Tak - odpowiedziałem zadowolony, że jestem popularny nawet w tym środowisku. I zaraz słyszę... "Mistrzu..." To mnie jeszcze bardziej podbechtało. Ale dalej już było tak: - Mistrzu, daj pan stówkę. Tak nas suszy.
...............
Opowiada aktorka MAGDALENA SMALARA: Lubię anegdotę o WIESŁAWIE MICHNIKOWSKIM, w której jakaś mało rozgarnięta dziennikarka przeprowadza z nim wywiad radiowy. Dość szybko Michnikowski zorientował się, że pani jest przekonana, że rozmawia z Edwardem Dziewońskim, ale bez mrugnięcia okiem powiadał na kolejne pytania tak, jakby odpowiadał na nie Dziewoński. Opowiadał jak zakładał kabaret Dudek, etc. Na koniec zadowolona dziennikarka pyta, czy pan Edward chciałby przekazać coś słuchaczom. "Tak. Chciałbym przekazać, że nie nazywam się Edward Dziewoński. Nazywam się Wiesław... GOŁAS."
...............
WIESŁAW MICHNIKOWSKI był przykładem przedwojennego inteligenta, który absolutnie nie tolerwał wulgaryzmów. Co nie znaczy, że nie zdarzyło mu się w wyjątkowych sytuacjach po nie sięgnąć. W jednym z wywiadów wspominał scenariusz, którego egzemplarz przesłała mu pani z produkcji serialu. Kiedy zaczął go czytać, co chwilę przecierał oczy ze zdumienia. I w efekcie samą panią potraktował niezbyt elegancko.
- Można powiedzieć, że wszedłem w rolę - powiedział w "Wysokich Obcasach". - Ona przysłała mi scenariusz, w którym każda kwestia pełna była ordynarnych wulgaryzmów. Dokładnie każda. Nie znalazłem chyba jednej, która przynajmniej nie kończyła się takim uważanym za nieprzyzwoitym wyrazem. No więc, jak po tygodniu zadzwoniła do mnie z pytaniem, co o tym sądzę, językiem ze scenariusza odpowiedziałem - zresztą zgodnie z prawdą - że materiał jest ch***wy i ja pie**lę takie role i co mi tu pani k**wa proponuje!
...............
Żart Karola Strasburgera z ''Familiady'': ''Co ma wspólnego łyżka z jesienią? Je się nią''.
...............
Pewnego razu ROMAN WILHELMI zabalował i ''zapomniał'' wrócić do domu. Musiał znaleźć wytłumaczenie. O pomoc poprosił znajomego technika z teatru, który w rozmowie telefonicznej z żoną wyjaśnił:
- Tak, jest w szpitalu. Nie, nic poważnego, po prostu zasłabł, więc zostawiliśmy go na badaniach. Kto mówi? Ja, doktór ordynatór.
- Boże, źle obsadziłem… - jęknął Wilhelmi przysłuchując się tej rozmowie.
anegdoty o sławnych Polakach (fb)
anegdoty teatralne, filmowe i muzyczne (fb)
...............
Opowiada aktorka MAGDALENA SMALARA: Lubię anegdotę o WIESŁAWIE MICHNIKOWSKIM, w której jakaś mało rozgarnięta dziennikarka przeprowadza z nim wywiad radiowy. Dość szybko Michnikowski zorientował się, że pani jest przekonana, że rozmawia z Edwardem Dziewońskim, ale bez mrugnięcia okiem powiadał na kolejne pytania tak, jakby odpowiadał na nie Dziewoński. Opowiadał jak zakładał kabaret Dudek, etc. Na koniec zadowolona dziennikarka pyta, czy pan Edward chciałby przekazać coś słuchaczom. "Tak. Chciałbym przekazać, że nie nazywam się Edward Dziewoński. Nazywam się Wiesław... GOŁAS."
...............
WIESŁAW MICHNIKOWSKI był przykładem przedwojennego inteligenta, który absolutnie nie tolerwał wulgaryzmów. Co nie znaczy, że nie zdarzyło mu się w wyjątkowych sytuacjach po nie sięgnąć. W jednym z wywiadów wspominał scenariusz, którego egzemplarz przesłała mu pani z produkcji serialu. Kiedy zaczął go czytać, co chwilę przecierał oczy ze zdumienia. I w efekcie samą panią potraktował niezbyt elegancko.
- Można powiedzieć, że wszedłem w rolę - powiedział w "Wysokich Obcasach". - Ona przysłała mi scenariusz, w którym każda kwestia pełna była ordynarnych wulgaryzmów. Dokładnie każda. Nie znalazłem chyba jednej, która przynajmniej nie kończyła się takim uważanym za nieprzyzwoitym wyrazem. No więc, jak po tygodniu zadzwoniła do mnie z pytaniem, co o tym sądzę, językiem ze scenariusza odpowiedziałem - zresztą zgodnie z prawdą - że materiał jest ch***wy i ja pie**lę takie role i co mi tu pani k**wa proponuje!
...............
Żart Karola Strasburgera z ''Familiady'': ''Co ma wspólnego łyżka z jesienią? Je się nią''.
...............
Pewnego razu ROMAN WILHELMI zabalował i ''zapomniał'' wrócić do domu. Musiał znaleźć wytłumaczenie. O pomoc poprosił znajomego technika z teatru, który w rozmowie telefonicznej z żoną wyjaśnił:
- Tak, jest w szpitalu. Nie, nic poważnego, po prostu zasłabł, więc zostawiliśmy go na badaniach. Kto mówi? Ja, doktór ordynatór.
- Boże, źle obsadziłem… - jęknął Wilhelmi przysłuchując się tej rozmowie.
anegdoty o sławnych Polakach (fb)
anegdoty teatralne, filmowe i muzyczne (fb)