Pracuję na przygranicznej stacji benzynowej. Naszymi głównymi klientami są Niemcy.
Teraz nieco przydługa, ale moim zdaniem konieczna dygresja:
W Niemczech, tak jak i u nas można sobie sprawić tablice rejestracyjne na zamówienie. Różnica jest taka, że u nich pierwszy człon numeru, ten określający miejscowość, pozostaje niezmienny, za nim jest miejsce na radosną twórczość właściciela. Niedaleko naszej stacji, choć już po drugiej stronie Odry, jest miasteczko Angermunde, którego tablice zaczynają się na ANG. (koniec dygresji)
Wyszliśmy wczoraj wieczorem z kolegą złamać sobie przepisy, czyli na fajeczkę. Mamy do tego wyznaczone miejsce. Wyznaczyliśmy je sobie sami, a główną cechą jego lokalizacji jest to, że nie obejmuje go zasięg monitoringu.
Pod dystrybutor podjeżdża samochód z tablicą rejestracyjną: ANG EL 67, wysiada z niego klientka urody, że tak powiem niemieckiej – klasycznej, w wieku sugerującym, że to 67 na tablicy to rok urodzenia. Widać po niej, że toczy nierówny bój z czasem, jednak niestety ewidentnie go przegrywa.
Chciałem błysnąć niewyszukanym dowcipem i mówię do kumpla:
Patrz na tablicy napisane, że anioł, a wysiadł diabeł.
Na co on zaciągając się:
Nooo… chwała Bogu, że nie jest dwa lata młodsza, bo bym się chyba zrzygał.
Teraz nieco przydługa, ale moim zdaniem konieczna dygresja:
W Niemczech, tak jak i u nas można sobie sprawić tablice rejestracyjne na zamówienie. Różnica jest taka, że u nich pierwszy człon numeru, ten określający miejscowość, pozostaje niezmienny, za nim jest miejsce na radosną twórczość właściciela. Niedaleko naszej stacji, choć już po drugiej stronie Odry, jest miasteczko Angermunde, którego tablice zaczynają się na ANG. (koniec dygresji)
Wyszliśmy wczoraj wieczorem z kolegą złamać sobie przepisy, czyli na fajeczkę. Mamy do tego wyznaczone miejsce. Wyznaczyliśmy je sobie sami, a główną cechą jego lokalizacji jest to, że nie obejmuje go zasięg monitoringu.
Pod dystrybutor podjeżdża samochód z tablicą rejestracyjną: ANG EL 67, wysiada z niego klientka urody, że tak powiem niemieckiej – klasycznej, w wieku sugerującym, że to 67 na tablicy to rok urodzenia. Widać po niej, że toczy nierówny bój z czasem, jednak niestety ewidentnie go przegrywa.
Chciałem błysnąć niewyszukanym dowcipem i mówię do kumpla:
Patrz na tablicy napisane, że anioł, a wysiadł diabeł.
Na co on zaciągając się:
Nooo… chwała Bogu, że nie jest dwa lata młodsza, bo bym się chyba zrzygał.