Jako kot doświadczony, już w wieku dojrzałym, który niejedną sztuczną myszę tarmosił muszę powiedzieć że niełatwo zrobić na mnie wrażenie i zapewnić godziwą rozrywkę. Na szczęście ta łamaga Fiołek zapewnił nowe wrażenia!

Otóż ma rozbity łeb i to otwiera nowe możliwości.

Trzeba wybrać na zabawę odpowiednią porę, tak gdzieś trzecią w nocy. Nasz człowiek leży w łóżeczku i pochrapuje (i popierduje jeśli wolno tu zdradzić tajemnice alkowy). Wtedy się do niego podchodzi, najpierw delikatnie obwąchuje się ranę, lekko paca ją łapką i patrzy jak się typ krzywi.

Następnie bierze się w zęby ten sznureczek, znaczy się szew i mocno się pociąga! I zaczyna się finał zabawy. Ten furiat Fiołek momentalnie, jak scyzoryk prostuje się, a potem zaczyna wrzeszczeć. Obrzuca kota słowy plugawemi, żali się głosem zbolałym, patologia z mieszkania nad nami która regularnie urządza awantury burczy że może by tak ku.wa ciszej, no po prostu dzieje się.

Badania naukowe dowodzą że ludzie którzy mieszkają z kotami mają niższe ciśnienie i poziom stresu i w ogóle są spokojniejsi. Dobrze że ten nerwus Fiołek ma mnie, bo inaczej całe życie by spędził roztrzęsiony!

I dobrze Ci tak!
Trzymać w domu kota to największa głupota!!

Dziękuję, do widzenia.

A ludzie mnie pytają, dlaczego nie lubię kotów

najbezpieczniej w kuwecie

Ot myślał, że jest mądrzejszy od reszty, albo że zarucha, bo kota ma, to laski będą same do niego wydzwaniać. I ładować się drzwiami i oknami. Jedna Jaryja nam w kraju wystarczy. Wbiłbyś sobie lepiej wykałaczkę w oko, tak do połowy długości

przygarnij Alfa

Hehehehe...