5go sierpnia na Netflixie ma się pojawić "Sandman":
https://www.youtube.com/watch?v=Z6pdYkqeT7A
Dla tych którzy nie znają fenomenalnych komisków Neila Gaimana, śpieszę z wyjaśnieniem: Sandman, to Sen, a raczej antopomorficzna personifikacja (tak jak Śmierć u Pratchetta) tegoż, i razem z Przeznaczeniem, Śmiercią, Porządaniem, Destrukcją, Rozpaczą i Delirium (poprzednio Zachwyt) są rodziną Wiecznych (po angielsku brzmi to lepiej: Destiny, Death, Dream, Destruction, Desire, Despair, Delirium) - istot niemal tak starych jak Wszechświat.
Na początku XXwieku, jednakże pewien okultysta jednakże zdołał uwięzić Sen...
Jak mam nadzieję z powyższego krótkiego wstępu, nie mamy tutaj doczynienia z kolejną ekranizacją komiksu o superbohaterach a coś w zamyśle ambitniejszego z często nieliniową historią skaczacą po przeróżnych okresach - od współćzesności, przez Francję w czasach rewolucji, Anglię w czasach Szekspira aż do starożytności.
W sieci zrobiła się gównoburza, bo Netflix postanowił "zdywersifikować" postacie.
Śmierć w komiskie:
Śmierć w filmie:
Lucyfer w komiskie i serialu:
Ale chyba najbardziej zmienił się Lucjan - lokaj i bibliotekarz snu, który zmienił i kolor skóry i płeć:
Z jednej strony widać tutaj znowu szalejącą poprawność polityczną. Z drugiej... Ci któzy znają komiks wiedzą że Lucyfer nie ma genitaliów a Wieczni wyglądają zawsze znajomo dla tego kto ich widzi - Sen był Murzynem dla księżniczki z pierwszych ludzkich plemion, wielkim czarnym kotem, Marsjaninem a nawet czymś na kształt słonecznika (Wieczni "obsługują" nie tylko Ziemię ale wszystkie miejsca we Wszechświecie).
Moim skromnym zdaniem - jak tylko nie spieprzą postaci (np Śmierć jest najmilszą z Wiecznych!) to mam w dupie ich kolor skóry. Bardziej mnie boli, że niestety musieli zrezygnować z postaci Johna Constantine (tak, tego Constantine) i zmaiast niego stworzyli Joanne Constanine, te samą aktorkę, która również gra babkę (prababkę?) Johna.
https://www.youtube.com/watch?v=Z6pdYkqeT7A
Dla tych którzy nie znają fenomenalnych komisków Neila Gaimana, śpieszę z wyjaśnieniem: Sandman, to Sen, a raczej antopomorficzna personifikacja (tak jak Śmierć u Pratchetta) tegoż, i razem z Przeznaczeniem, Śmiercią, Porządaniem, Destrukcją, Rozpaczą i Delirium (poprzednio Zachwyt) są rodziną Wiecznych (po angielsku brzmi to lepiej: Destiny, Death, Dream, Destruction, Desire, Despair, Delirium) - istot niemal tak starych jak Wszechświat.
Na początku XXwieku, jednakże pewien okultysta jednakże zdołał uwięzić Sen...
Jak mam nadzieję z powyższego krótkiego wstępu, nie mamy tutaj doczynienia z kolejną ekranizacją komiksu o superbohaterach a coś w zamyśle ambitniejszego z często nieliniową historią skaczacą po przeróżnych okresach - od współćzesności, przez Francję w czasach rewolucji, Anglię w czasach Szekspira aż do starożytności.
W sieci zrobiła się gównoburza, bo Netflix postanowił "zdywersifikować" postacie.
Śmierć w komiskie:
Śmierć w filmie:
Lucyfer w komiskie i serialu:
Ale chyba najbardziej zmienił się Lucjan - lokaj i bibliotekarz snu, który zmienił i kolor skóry i płeć:
Z jednej strony widać tutaj znowu szalejącą poprawność polityczną. Z drugiej... Ci któzy znają komiks wiedzą że Lucyfer nie ma genitaliów a Wieczni wyglądają zawsze znajomo dla tego kto ich widzi - Sen był Murzynem dla księżniczki z pierwszych ludzkich plemion, wielkim czarnym kotem, Marsjaninem a nawet czymś na kształt słonecznika (Wieczni "obsługują" nie tylko Ziemię ale wszystkie miejsca we Wszechświecie).
Moim skromnym zdaniem - jak tylko nie spieprzą postaci (np Śmierć jest najmilszą z Wiecznych!) to mam w dupie ich kolor skóry. Bardziej mnie boli, że niestety musieli zrezygnować z postaci Johna Constantine (tak, tego Constantine) i zmaiast niego stworzyli Joanne Constanine, te samą aktorkę, która również gra babkę (prababkę?) Johna.
Ostatnio edytowany:
2022-06-12 02:23:30
--
Spoglądanie w otchłań mam za zupełny idiotyzm. Na świecie jest mnóstwo rzeczy o wiele bardziej godnych tego, by w nie spoglądać. Jaskier, Pół wieku poezji