Nie jest zły, ale...
A poważnie - początek nawet wciąga, zaczyna się od pościgu, a potem pokazują Wahlberga i robi się tak sobie. Ale jeszcze jest zabawnie, można jeszcze dla rozrywki zawiesić niewiarę.
Ale końcowe działania adwersarza to w ogóle sensu nie mają.
Jeśli idzie o skrótowy opis treści filmu, to: krzyżówka remake'u "Pamięci absolutnej" z buddyzmem.
Chodzi o to, że jest sobie garstka ludzi, którzy znają wszystkie swoje wcześniejsze wcielenia i jedni są dobrzy, a drudzy źli. Ale to tylko pretekst do napieprzanek, które w sumie całkiem przyjemnie by się oglądało, gdyby nie wrażenie, że - zwłaszcza ci źli - powinni mieć więcej bojowego sprzętu samobieżnego.
A poważnie - początek nawet wciąga, zaczyna się od pościgu, a potem pokazują Wahlberga i robi się tak sobie. Ale jeszcze jest zabawnie, można jeszcze dla rozrywki zawiesić niewiarę.
Ale końcowe działania adwersarza to w ogóle sensu nie mają.
Jeśli idzie o skrótowy opis treści filmu, to: krzyżówka remake'u "Pamięci absolutnej" z buddyzmem.
Chodzi o to, że jest sobie garstka ludzi, którzy znają wszystkie swoje wcześniejsze wcielenia i jedni są dobrzy, a drudzy źli. Ale to tylko pretekst do napieprzanek, które w sumie całkiem przyjemnie by się oglądało, gdyby nie wrażenie, że - zwłaszcza ci źli - powinni mieć więcej bojowego sprzętu samobieżnego.
--
Wszelkie prawa zastrzeżone. Czytanie niniejszego tekstu bez pisemnej zgody surowo wzbronione.