Ale zawsze możesz się zarejestrować.
Gościmy obecnie 6714 osób, w tym 1024 rejestrowych bojowników walki z powagą.
Ostatnio dołączył do nas bojownik bobas4
(Willie i Kate zastanawiają się czy powiedzieć matce Kate o ALFie)
Willie: Może powiniśmy po prostu posadzić ją na kanapie i zapytać czy widziała film E.T.?
ALF: Dlaczego ciągle porównujesz mnie do E.T.? Wiesz Willie, kiedyś gdy ktoś zapyta mnie jaki jesteś powiem mu:"Widziałeś kiedyś film “2 zgryźliwi tetrycy”"?
(ALF udaje, że jest Willie’m, a Willie udaje że jest ALF’em)
Willie: Żarcie! Żarcie! Dajcie mi więcej żarcia! Nie jadłem niczego od pół godziny! HA!
ALF: Nie, nie, ALF! Nie, nie! Nie dostaniesz jedzenia! Jadłeś przecież w zeszłym miesiącu!
Willie: BEEEEEK! Skończyłem jeść. Chyba pójdę pooglądać telewizję, w czasie gdy inni pozmywają naczynia!
ALF: Myślę, że dosyć już naoglądaliśmy się telewizji w tym domu. Powinniśmy zrobić coś bardziej stymulującego. Już wiem: poodmieniajmy czasowniki!
Wprowadzenie:
Dwie przyjaciółki. Naturalna brunetka Kasia pofarbowana na blondynkę i naturalna blondynka Basia, ufarbowana na rudo. Obie pięknie ubrane, z dużymi biustami i tatuażami dyskretnie wyglądającymi zza stringów, w dolnej części pleców. Jadą do Międzyzdrojów odpocząć, opalić się i wykąpać. Chciały jechać wspólnie ze swoimi chłopakami, ale w ostatnim momencie pokłócili się z nimi i jadą same.
Pierwszy dzień zdjęciowy: Przedział kolejowy - lesbisjkie namiętności
W przedziale kolejowym, do którego wsiadły Kasia i Basia wolne są wszystkie miejsca. Obie dziewczyny nakładają makijaż podróżny i w luźnej rozmowie cieszą się, że jadą nad morze i że ich chłopacy to durnie.
Uważam, że ktoś powinien mieć przyzwoitość powiedzieć mi, że lunch był za darmo. Kazać komuś wybiegać z sałatką ziemniaczaną w rękach, udając, że wymiotuje, nie nazwałbym tego gościnnością.
* * *
Jeśli ktokolwiek stwierdzi, że nienawidzi wojen bardziej ode mnie, lepiej niech ma przy sobie nóż, tyle wam powiem.
* * *
Jeśli w przyszłości będą ruchome chodniki, myślę, że stojąc na nich trzeba będzie przybrać pozę, jakby się szło, żeby nie wystraszyć psów.
Dzień trzydziesty trzeci.
Rano wszyscy zebraliśmy sie na stadionie. Autobus który przyjechał miał jeden tylko mankamet - dykty zamiast okien, a kierowca tylko nas poganiał, żeby jak najszybciej jechać. Dziwne...
Czesiek faktycznie polazł wczoraj do lasu, jednak nie znalazł gniazda szerszeni, za to udało mu się gdzieś wykopać pocisk moździeżowy. Wziął go ze sobą, żeby nam pokazać.
Dzień trzydziesty czwarty.
Wyjazd do Świerklańca został przełożony na jutro z powodu akcji saperów na stadionie.
Dzień trzydziesty piąty.
W końcu jedziemy! Wzięliśmy ze sobą piłki, cały sprzęt sportowy, 10 skrzynek oranżady, kilka bejzboli na miejscowe kluby kibica i paciorki na wymianę z tambylcami (tubylcy są TU, a tambylcy TAM, przecież to proste...)
Dzień trzydziesty szósty.
ZASTĘPSTWO
Zmieniła nam się na jakiś czas sekretarka. Z typowej blondi na jeszcze bardziej typową blondi i to na dodatek pinkowatą.
Przyjechali przed momentem [K]ontrahenci, to ja grzecznie pytam czy coś wypiją. Oni "niestety" wybrali tylko kawę. Wołam więc [S]ekretarkę i mówię co i jak.
[S] - Jakiej kawy się panowie napiją?
[K] - Sypanej.
[S] - Ale naturalną czy rozpuszczalną?
Po chwili [S] wybiega z kuchni i pyta:
Siedzi dwóch alpinistów na skalnym gzymsie. Nagle słyszą dźwięk:
- Szszszszszszsz... bum!
Jeden mówi:
- To chyba kamień był.
Dalej siedzą. Znów dźwięk:
- Szszszszszszsz... bum!!
- To też kamień był.
I w trzeci raz dźwięk:
- Szszsz... tudum!.. tudum!...tudum!... bum!!!
- A to instruktor był.
- A skąd wiesz?
- Wbić się próbował...
by skaut22
* * * * *
W krakowskim zoo padła w zeszłym tygodniu słonica.Spóźniony reporter zastał na wybiegu tylko strasznie smutnego dozorcę.
- To piękne, że był pan do niej tak przywiązany! - wzruszył się reporter.
Jak już niektórzy wiedzą, na wakacjach zajmuję się opieką bratanka (8l.). Michał, bo takie imię rodzice mu zaserwowali, uwielbia bawić się w piasku. Jako że mieszkam w "zagłębiu" dziecięcym (każdy z sąsiadów ma bachora), małe łobuzy często wymieniają się przyrządami służącymi do budowania najróżniejszych zamków i jego pochodnych z tej znanej i lubianej skały osadowej. No i dzisiaj Młody, po przyjściu od koleżanek z piaskownicy uraczył mnie bardzo ciekawym tekstem, po którym przez jakiś czas nie mogłem dojść do siebie.
Pytam gościa:
- No i jak? Zabawki oddałeś?
- Tak.
- Dziewczyny poderwane?
Właśnie w tym momencie maluje się na jego twarzy cwaniacki uśmiech.
Szekspir:
Jeżeli ją kochasz,
Daj jej wolność....
Jeżeli wróci, jest twoja,
Jeżeli nie, weź truciznę, zabij się dla niej
Optymista:
Jeżeli ją kochasz,
Daj jej wolność....
Nie martw się, wróci.
Podejrzliwy:
Jeżeli ją kochasz,
Daj jej wolność...
Jak wróci, spytaj czemu.
Niecierpliwy:
Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom o nie wypaczonej psychice stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...
PRAWIE JAK MOWGLI
Jakieś 7 lat temu, kiedy uczęszczałam do trzeciej klasy szkoły podstawowej, na naszym osiedlu układano kostkę brukową. Przywożona była ona na paletach, spięta dość mocną linką. Tą właśnie linkę pomysłowe dzieciaki postanowiły wykorzystać do swych zabaw, a że w owym mniej-więcej czasie wyświetlano w kinach "Księgę dżungli", każdy pragnął poczuć się niczym legendarny Mowgli. Kiedy znaleźliśmy w miarę gruby kij oraz odpowiednie drzewo, przywiązaliśmy jeden koniec linki do gałęzi na dość dużej wysokości, drugi zaś do kija - i tak powstała huśtawka godna prawdziwego Tarzana! Zabawa była przednia, kiedy przyszła moja kolej wprost nie posiadałam się z radości. Złapałam czym prędzej kijek i z okrzykiem zaczęłam się huśtać. Zbyt długo... W pewnym momencie poczułam, jak moje dłonie coraz bardziej słabną. Ostatnie, co pamiętam, to moje pełne przerażenia słowa:
Gra jest warta świeczki, ale droga - dorzucisz złotówkę?
R.T.:
- Wszelkie próby porozumiewania się będą drastycznie przerywane i nagradzane wyjściem z Sali
A.M.:
- Tak to szyfrował Juliusz Cezar 2000 lat temu… i może Bill Gates 6 lat temu
Z.S.:
- Pan dobrze powiedział i był pan tak zdziwiony tym, że aż pana zatkało.
SIATKÓWKA. (07.2005)
- Siekierka, motyka, ananasy, basy - Wlazły wali same ASy!
- Siekierka motyka - Świder dał czadu! Nie pamiętamy już Belgradu.
- Siekierka, motyka, żółte banany, blok Kadziewicza niepokonany!
- Siekiera, motyka i papago - niech Skowrońska zagra nago.
- Siekiera, motyka, stringi, sznurek - na zagrywce staje Murek.Tydzień drugi
Poniedziałek
Dzisiaj kierownik stwierdził, że moje odchyły psychiczne są w normie, i że można mnie wypuścić do ludzi. Jako, że to pierwszy dzień, więc chodził ze mną.
Dostaliśmy zgłoszenie z pokoju 1523 od pani, której zepsuła się klawiatura. Na miejscu stwierdziliśmy, że pani sama próbowała ją naprawić, rozkładając na czesci pierwsze i teraz już nic się nie dało zrobić. Na pytanie, czy ta klawiatura się jeszcze do czegoś nada, kierownik odpowiedział pani, że chyba tylko do posiania rzeżuchy. Kiedy wróciliśmy do siebie, czekało już na nas zlecenie na dostarczenie waty i nasion do pokoju 1523.
Wtorek
Ledwie człowiek przylezie do pracy, odpali JM, a tu już bezczelnie do roboty ganiają. Dzisiaj zlecenie od VIPa – zamazany obraz na monitorze. Jadę do jego gabinetu. Pierwszą rzeczą jaka mi się rzuca w oczy są różowe pudełka z płytami DVD stojące na półce. Dużo pudełek. Bardzo różowych.
ALF: Cóż, jak to mówi świnka Porky "tha-tha-tha-tha-That’s all folks." A propos świnki, czyżbym czuł bekon?
Willie: Nie.
ALF: A chciałbym.
(ALF musi zostać w garażu z powodu wizyty matki Kate)
ALF: Kate, tu nie ma telewizora.
Kate: Pozwolimy ci korzystać z przenośnego TV.
ALF: Tego czarno-białego z 3cm ekranem? Świetnie, przykleję go sobie do oka.
Willie: Nie możesz głosować ALF, nie masz obywatelstwa.
ALF: Złożę podanie o zieloną kartę.
Willie: O zieloną kartę możesz się starać tylko jeżeli chcesz znaleźć pracę.
ALF: Pass.
(przerwa)
ALF: Wiem, ożenię się z Lynn. Dostanę obywatelstwo, zagłosuję a potem zostawię ją jak pierwszą lepszą.
Willie: ALF...
ALF: Oczywiście z początku będzie jej ciężko. Będzie płakać, trochę się rozpije. Wyjdzie za chłopca grającego na bongo o imieniu Waquine.
Dwaj rosyjscy dziennikarze Vladimir Lagovski i Andrei Moiseynko (widoczni na zdjęciu obok) z moskiewskiej gazety "Komsomolskaya Pravda" twierdzą, że ugotowali jajko swoimi telefonami komórkowymi.
Ich głównym celem było wykazanie szkodliwości komórek i postanowili to sprawdzić własnoręcznie.
W ugotowaniu jajka telefonem komórkowym nie ma żadnej magii. Cały sekret tkwi w emitowanych przez komórki falach radiowych.
Dziennikarze metodą "zrób to sam" stworzyli prostą kuchenkę mikrofalową widoczną na poniższym zdjęciu:
- Niniejszym otwieram licytacje powietrza z próżni!!! Wpisujcie oferty!
- Dam czoło fali elektromagnetycznej pierwszej audycji Telewizji Warszawa z przed 50 lat! Reklama nabita w butelkę - gratis.
- Mam sekundy luzem, dam na wagę dowolną ilość.
- Baboka ze starej szuflady dziadka.
- Kolorowy obraz z lusterka.
- Wymienię się z Tobą. Mam światło z czarnej dziury.
- W próżni nie ma powietrza... Masz podnietę?
- A ty smutasie poczucie humoru?
- Oczywiście, że nie ma. Jest na licytacji.
Z archiwów JM |
|