Poniedziałek, godzina 8:10 podjeżdża małżeństwo w wieku około 50-tki, na dwa samochody co by jeden u nas zostawić do naprawy. Wysiadają, facet jakiś taki czerwony na twarzy, stoi z pogubionym wzrokiem, mało się odzywa, dziwnie pokornie spogląda na żonę. Kobieta też jakaś poddenerwowana. Stoimy w trójkę, standardowo robię mały wywiad odnośnie usterki, kiedy występuje to "poszarpywanie" itd., podejrzewając że gościu do tankował sobie benzyny do diesla i zadaje najbardziej banalne pytanie:
-Tankował pan ostatnio
Po czym wtrąca się żona klienta:
-Taaa, cały zeszły tydzień...
-Tankował pan ostatnio
Po czym wtrąca się żona klienta:
-Taaa, cały zeszły tydzień...
--
Chciałbym mieć w ręku taki pilot by, nie uruchamiać nim Hitachi, ale ludzkie sny...