< > wszystkie blogi

Facet z tatuażem

16 August 2014
Pierwszy raz spotkałam go w małej knajpce, w niewielkiej miejscowości. Siedziałam w sobotni wieczór i sączyłam przez słomkę piwo na małym tarasie obrośniętym winem. Zalecał się do właścicielki lokalu,która była jednocześnie moją matką. Znałam ten typ facetów, jak mi się wówczas wydawało i od razu nie polubiłam wysokiego faceta, z zakolami, tym bardziej że był jasnym blondynem, z tatuażami na umięśnionych bicepsach. Przysiadł się do mnie i o nic nie pytając zaczął opowiadać swoją historię życia. O tym jak był młody, jak chciał wyrwać się z wielodzietnej rodziny z problemami, jak poznał dziewczynę, jak było sielsko i wspaniale, jak oczekiwał pierwszego dziecka. Później następnego. Jak zmieniły się czasy i nie miał za co wykarmić licznej rodziny,popadł w nałogi. Jak odsunęła się żona i puściła z innym. Alimenty zżerały większość wypłaty, którą zdobywał pracując na budowie. Jak poszedł do więzienia za niepłacone alimenty.Mówił sam o sobie człowiek duch. Nie był nigdzie zameldowany, nie miał dowodu, ubezpieczenia. W końcu powrócił do tego domu z którego próbował uciec. I spotkał ją, moją matkę, starszą o 15 lat od niego, po przejściach, bez rozwodu w separacji od 20 lat z dorastającą córką. I nagle poczuł, że może zacząć wszystko od początku. W dziwnym domu i na dziwnych zasadach.Przez cały jego monolog nie odezwałam się słowem. Wówczas jeszcze nie sądziłam,że połączy nas przyjaźń tak niesamowita-był mi przyjacielem, ojcem, starszym bratem.On chronił mnie, a ja go wyciągałam z najgorszych melin. Nie nie było tu żadnej miłości i fizyczności.Był moim aniołem stróżem, duchem i zmarł w wieku 41 lat,na jego pogrzebie płakałam gorąco i szczerze wraz z moim mężem. Do dziś jak w moim życiu coś złego się dzieje-przychodzi i stoi nad moim łóżkiem, z taką smutną miną. gdy moja matka zachorowała na guza mózgu, dzień przed diagnozą też stał. Jak miałam wypadek samochodowy też był, wszyscy wyszliśmy wówczas bez szwanku choć powinniśmy nie żyć. Zawsze byłam jego Czarną tak mi mówił ze względu na długie, czarne włosy. Czasem wydaje mi się, że moi przyjaciele szybko żyją i szybko umierają,zawsze przy mnie. Chroniąc mnie jednocześnie. Był dla mnie ważną osobą,nigdy nie zapomnę jego i tego jak zmienił światopogląd młodej dziewczyny, którą wtedy byłam. To autentyczna historia, nie fikcja literacka. Zawsze kojarzył mi się z piosenką Dżemu ,, Whisky",gdy zmarł zapaliłam świeczkę w oknie, żeby znalazł spokój. Do dziś żałuję, że nikt mu nie pomógł gdy było to jeszcze możliwe. Zmarł dwa dni przed świętem zmarłych-mój anioł stróż.


 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi