< > wszystkie blogi

O imporcie aut z Niemiec słów kilka - część 1

22 April 2023
Zachęcony w komentarzach by opisać jak wygląda import aut używanych z Niemiec od kuchni postanowiłem zrobić tą oto mini serię. Pisarz ze mnie marny ale zapraszam na część pierwszą.

Wydaje mi się, że dobrze było by zacząć od przedstawienia jak wyglądają komisy samochodowe w Niemczech, te prowadzone przez Niemców niczym się nie wyróżniają od tego co mamy u nas, ale te prowadzone przez Turków i Arabów znacząco odstają od naszego rozumowania komisu. Nie są to pojedyncze komisy będące po prostu niedaleko siebie tylko dość spore place, na których znajduje się kilka lub kilkanaście mniejszych i większych komisów oraz inne przybytki. Zapewne część z was zadała już sobie pytanie „to w końcu jak duże są te komisy i co to za inne przybytki, że wliczam je do komisów?” i już spieszę z odpowiedzią.

Sporo takich placów to zwykle po 5-10 komisów ściśniętych w jednym miejscu, jednakże istnieją też molochy mające po kilka hektarów, ciężko mi określić ile dokładnie ale według danych z mojego zegarka przechadzając się od komisu do komisu na takim placu zrobiłem coś około 12km pieszo także na jednym takim placu może być nawet kilkaset aut na sprzedaż. Część klientów ze słabszą kondycją, która się ze mną zabrała na taki wyjazd po pewnym czasie decydowała się by jednak nie chodzić tylko przejechać wolno samochodem i jak zobaczą coś co ich interesuje to zwyczajnie się zatrzymamy pod tym komisem.

Co do przybytków znajdujących się na tych placach to nie licząc parkingu dla handlarzy są to głównie budki z kebabem i toalety w kontenerach, kiedyś znajdowały się również budki z tablicami zjazdowymi (obecnie takie tablice można nabyć wyłącznie w urzędzie) ale tablice rejestracyjne dalej można na niektórych placach kupić. Nie są to do końca legalne tablice ponieważ wybijają je na miejscu i numer jaki wybijają to ostatni numer rejestracyjny przed wyrejestrowaniem pojazdu, także jak macie zamiar kupić u handlarza „zarejestrowane” auto z Niemiec zwróćcie uwagę czy na tablicy są dwie okrągłe naklejki – landowa i ważności przeglądu technicznego – brak obu tych naklejek oznacza, że na 90% zwyczajnie wybił sobie tablice u Turka, nasi policjanci nie zwrócą raczej na to uwagi ale jest to pierwszy sygnał przy zakupie auta, że coś jest nie tak. Z dziwniejszych przybytków jakie tam spotkałem to zdecydowanie fryzjer, jeden Turek prowadził jednocześnie komis i strzygł kolegów po fachu, ciekawie robiło się u niego interesy gdy jednocześnie strzygł klienta i negocjował ze mną cenę auta.



Same komisy są dość zróżnicowane, na jednym auta będą w mega ścisku by weszło ich jak najwięcej i bez przestawiania połowy komisu nie będzie można nawet wejść do środka, w drugim ładnie poustawianie by się prezentowały i można było łatwo do nich wsiąść oraz wyjechać, możemy trafić na takie gdzie znajdują się wyłącznie auta powypadkowe, na innym będą wyłącznie nowsze auta marek premium, jeszcze inny będzie posiadał wyłącznie tańsze auta, a inny nie będzie się przejmować i obok siebie na sprzedaż będą stały Matiz, minikoparka oraz Ferrari. I jak pewnie już zdążyliście się domyśleć nie tylko autami tam handlują, standardowo są jeszcze koła, felgi, rowery, motocykle i wszystko co dało się wyciągnąć z auta by sprzedać osobno; mniej standardowo jakieś maszyny budowlane, traktory, łodzie, kosiarki, sprzęt warsztatowy i regały do dostawczaków; w ogóle niestandardowo ekspresy do kawy, orbitreki, bieżnie, czasem jakieś gry komputerowe i filmy oraz RTV/AGD ale hitem chyba są żywe zwierzęta. Dobrze czytacie, oczywiście chodzą tam koty oraz mają własne papugi i one na sprzedaż nie są (chociaż nie pytałem to kto wie) ale perfidnie parę razy próbowali mi przy okazji sprzedać kurę czy kaczkę.



Na samym początku dość mocno uogólniłem mówiąc o Turkach i Arabach, sami Turcy o tych drugich mówią per Araby ale co takiego niby ich wyróżnia? No najprościej mówiąc Turcy nie wyróżniają się jakoś specjalnie na tle Europejczyków, widać różnice kulturowe ale są one takie jak między Polakami i Francuzami, a Arabowie… Na pierwszy rzut oka są dość głośni i temperamentni ale najbardziej wyróżnia ich dość silna wiara. Najczęściej idzie to zauważyć przy dokonywaniu transakcji czyli przed schowaniem pieniędzy pocałuje je i wskaże ku Allahowi (bardziej wierzący Turcy też tak robią), drobny gest ale wiara jest dla nich ważniejsza od biznesu i kilka razy idąc się zapytać o cenę przed samymi drzwiami zatrzymywał mnie młody mówiąc, że mam nie przeszkadzać bo szef się teraz modli i mam wrócić za pół godziny – sytuacja zrozumiana, ma teraz przerwę i może robić co mu się podoba ale podobne sytuacje zdarzały się w trakcie dokonywania zakupu. Co prawda nie są to jakieś częste przypadki i prędzej odbije się człowiek od drzwi bo akurat się modlą ale zdarzało mi się, że byliśmy w trakcie wypełniania dokumentów i w połowie przepraszał bo musi się teraz pomodlić i mam wrócić później. Należy też chyba wspomnieć, że ci co od dłuższego czasu zajmują się prowadzeniem komisów język polski znają, może nie na tyle by prowadzić płynną rozmowę na jakikolwiek temat ale na tyle by dobić targu oraz zrozumieć gdy ktoś ich obraża i widziałem już cwaniaków co mówili na nich „brudasy” w ich obecności, no mieli chłopaki zdziwko gdy ten „brudas” nie chciał później z nimi rozmawiać.

I tym akcentem kończymy część pierwszą, w następnej części postaram się opisać jak wygląda sam zakup auta, w jakim stanie te auta są i co trafia na polski rynek oraz czy to się w ogóle opłaca ale najważniejsze wspomnę o tym jak od kuchni wygląda patologia polskich autohandli oraz naszych urzędów.
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi