< > wszystkie blogi

Skiosku&Pokiosku

bo rzeczywistość jest bardziej od fikcji, nawet ta pokioskowa

Narkoman

29 January 2015
Kiosk, w którym pracuję stoi niedaleko kościoła, gdzie spotykają się różne grupy mniejszych i większych oszołomów. Są więc katolicy niedzielni, którzy raz w tygodniu grzecznie idą, stoją i wychodzą. Są katolicy codzienni, którzy każdego dnia powtarzają czynności tych niedzielnych. Są też katolicy totalni, których nieco się boję. Do tych ostatnich należy Narkoman.
Opowiedział mi kiedyś historię swojego życia, drukując ulotki nawołujące do prostowania ścieżek Pana, które to papierki rozdaje później przechodniom celem wątpliwie skutecznej ewangelizacji. Pochodzi z patologicznej rodziny, w szkole wpadł w nałóg, zaczął ćpać, trafił na odwyk, ćpanie zamienił na Miłość Jezusa. Codziennie gorliwie nawraca, czyli kręci się po ulicach, zaczepia ludzi i próbuje zagadywać o Zbawicielu. Wczoraj przyszedł drukować jakieś plakaty, pożyczył nożyczki, usiadł w kącie i zaczął wycinać. Był tak cicho, że zupełnie zapomniałam, że tam jest. Zaczęłam robić zwrot prasy i coś mi się nie zgadzało. Policzyłam ponownie - wszystko gra. Dla pewności policzyłam raz jeszcze i znów nie wyszło. Zwyczajnie i po ludzku rzuciłam "prostytutką" dla rozładowania napięcia, kiedy nagle go usłyszałam.
Narkoman zerwał się na równe nogi, niemal podbiegł do mnie i łapiąc za ramię zajrzał głęboko w oczy mówiąc:
- Czy wszystko w porządku?
- Tak, oczywiście. Bardzo przepraszam, zapomniałam, że pan tu jest. Po prostu coś mi się nie zgadza i...
- Pani cierpi! - nie pozwolił mi skończyć. - To demon!
- Pan przesadza. Jak pan skończył wycinanki, proszę oddać nożyczki.
Nożyczki oddał, pożegnał się i wyszedł. Wyszłam do toalety. Wracam, wchodzi stały klient:
- Niech się pani się zamyka, jak idzie na zaplecze, bo tu różne oszołomy chodzą wieczorami. Wchodzę, nikogo, a za drzwiami jakiś w kapturze stoi. To strach.
- Zaraz zobaczę, kto stoi i czemu.
Wyszłam po tablice reklamowe, które na noc zwijam do środka. Zerkam, stoi Narkoman.
- Czemu pan tu jeszcze stoi?
- Modlę się za pani duszę.
Tablice zwinęłam, skończyłam pracę, powiedziałam mu "Dobranoc" i poszłam do domu. Narkoman dalej stał pod sklepem. Może zostawiłam tam duszę? Muszę zapytać szefa, czy policzy mi to jako nadgodziny.


 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi