"Cóż to byłby za triumf dla filozofii - rozjaśnić ciemne drogi opatrzności, zobaczyć, jak przeprowadza ona swe zamiary względem człowieka, następnie nakreślić podług tego jakiś plan postępowania, aby ten biedny dwunożny osobnik, będący wieczną igraszką tej istoty, która, jak powiadają, rządzi nim despotycznie, mógł znaleźć jakiś sposób rozumienia dotyczących go zrządzeń opatrzności, drogę, której powinien się trzymać, aby uprzedzić dziwaczne kaprysy fatum, przybierającego dwadzieścia różnych nazw, a przecież dotąd jeszcze dokładniej nie określonego."
Markiz Donatien Alphonse François de Sade,
Justyna, czyli nieszczęścia cnoty
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą