< > wszystkie blogi

Arlnie's Co ja plotę?

Dzieci doprowadzają Cię do szału? Chcesz czasem wysadzić się w kosmos? Spokojnie, mam tak samo...i lubię to!

Piekarzem raczej nie będę...

21 October 2014
M kupił mi mąkę żytnią. Tak przy okazji kupowania mąki zwykłej. - Proszę. Chleb będziesz mogła kiedyś z niej upiec-powiedział wręczając mi kg zmielonego żyta. - Oczywiście jak będziesz chciała - dodał. Mąka stała na półce z miesiąc, aż w końcu uznałam, że dojrzałam do upieczenia chleba. Wyjęłam z szafki rodzinną księgę z przepisami, wypuściłam na wolność mole, zdmuchnęłam warstwę wiekowego kurzu...no dobra. Wpisałam w wyszukiwarce hasło: "Przepis na chleb z mąki żytniej". Okej, no to zabieramy się do dzieła. "Chleb z oliwkami", "Chleb ze słonecznikiem", "Chleb z otrębami"...Tak się składa, że nie mam żadnych dodatków, ale czy są one tak niezbędne? O jest! "Goły chleb z mąki żytniej". Klik.
Potrzebujesz 300g mąki żytniej, 300g mąki pszennej, zakwas, na zrobienie którego przepis znajdziesz poniżej. Zakwas musi dojrzewać od 12 h do 2 tygodni... No dobra, odpada. Ja mam wenę na upieczenie chleba teraz. Nie utrzymam jej przez dwa tygodnie. W takim razie szukam dalej. Wpiszę bardziej precyzyjne hasło. Może : "Przepis na chleb z mąki żytniej bez zakwasu". I w tym przypadku wujek google nie zawiódł, bo pojawiło się mnóstwo wersji takiego pieczywa. Klikam pierwszy z brzegu "Przepis na szybki chleb". Potrzebujesz 275 g mąki żytniej, 195 g mąki pszennej, mleko.....bla bla bla...opakowanie drożdży instant. No dobra, wygląda na to, że wszystko mam. Jeszcze wyjmę tylko mleko i drożdże. Gdzieś tu były, ostatnio kupowałam...gdzieś tu...nie, nie w tym pudełku...w tym też nie...pewnie M włożył je przez pomyłkę do przypraw...nie, tu też ich nie ma...nosz kurka nać, przecież...aaaaaaaaaaa. M robił w zeszły weekend pizzę i zużył. Naturalnych też nie posiadam, bo robiłam niedawno racuchy z serem. W takim razie muszę poszukać innego przepisu. Kolejna modyfikacja wyszukiwanego hasła: "Przepis na chleb z mąki żytniej bez zakwasu i bez drożdży". Wyskoczyło trochę mniej propozycji, ale nadal na tyle sporo, że miałam z czego wybierać. To jedziemy z tym koksem. Potrzebujesz tyle i tyle mąki żytniej i pszennej, mleko, wodę ,sól, cukier, dwie łyżeczki proszku do pieczenia i łyżeczkę sody oczyszczonej. Wyjęłam wszystkie niezbędne składniki. Przesiałam mąki przez sitko, dodałam wszelakich proszków i środek na zgagę, który co wieczór ratuje mojego M (sodę), co tam jeszcze trzeba dodać? ...dodaj dwie łyżki soli... Dodałam dwie łyżki soli i łyżkę cukru... - Mamooooo!!!!! Mała J wspina się na stół w dużym pokoju!!!!!! - dobiegł mnie krzyk Dużej J z pokoju. Pobiegłam, zdjęłam najmłodszą córkę ze stołu, pomogłam zrobić starszej ogon, bo "Mamooo pomożesz? Proszę proszę proszę proszę proszę....", włączyłam bajki w tv i wróciłam do kuchni. Na czym to ja? Aaaaa ...dodaj dwie łyżki soli... Robi się. Dwie łyżki soli, już sypię. -Mamooooo!!!!! - ponownie wrzask Dużej J - Mała J wylała cały sok na podłogę i dywan!!! I zjada moją kredkę!!! Uuueeeeeeeeee!!!!!! Pobiegłam na ratunek, sprzątnęłam rozlany sok, wysuszyłam papierowymi ręcznikami dywan, oczyściłam Małej J jamę gębową z resztek czarnej kredki świecowej i wydałam dyspozycję: - Marsz do swojego pokoju i nie pokazujcie mi się na oczy, dopóki wam nie pozwolę. Wołajcie mnie tylko, gdy którejś będzie lała się krew! Spokojnie kobieto, nie stresuj się bo będziesz jeść zestresowane pieczywo. To wszytko przechodzi do ciasta, gdzieś to czytałaś. Więc na czym to ja...? ...dodaj dwie ŁYŻECZKI soli* Oooo jak dobrze, że przeczytałam, że to łyżeczki, a nie łyżki. I na końcu jest jakaś gwiazdka? To przypis autora: * ja dodałam jedną, bo po dwóch łyżeczkach chleb wyszedł za słony. Jakie szczęście, że zjechałam na przypis. No dobra, sypię łyżeczkę soli, dodaję cukru, bo nie pamiętam czy był już cukier czy nie, a nie chciałabym przecież z jakimś składnikiem przesadzić. Czego jeszcze możnaby dodać? Czosnku!!! Ten zawsze jest u mnie w domu, bo a to dzieci chorują, a to do obiadu, a to do przegryzienia do filmu wieczorem...żarcik. Aż tak nie lubię czosnku. Sześć ząbków powinno wystarczyć. ...wyrabiaj przez 10 minut aż ciasto bedzie odchodzić od ręki. Może byc trochę luźniejsze niż standardowe ciasto... Ale czy luźniejsze tak jak na racuchy czy tak jak na naleśniki? Bo moje nadaje się do rozlania na patelni. Dziesięć minut mieszania nie dało żadnego rezultatu. Dosypię mąki, ale czy nie będę musiała zwiększyć ilości pozostałych składników? Dodam jeszcze trochę proszku do pieczenia i może płaską łyżeczkę soli, bo w końcu mąki jest więcej...a wiadomo. Po kolejnych 10 minutach rozlałam ciasto do blach, bo wyszły mi z tego dwa bochenki. Dwa własne, świeże, domowe, pyszne czosnkowe chleby! Mniam. Piszą, że trzeba zraszać wodą, żeby nie był suchy. Nie mam spryskiwacza, więc albo wykorzystam metodę mojej babci i napełnię wodą usta, wypluwając ją potem i robiąc gębowy zraszacz, albo poleję spód piekarnika. Wybór był trudny, zdecydowałam się polać jednak dół. Po godzinie piekarnik zapikał, czyli czas na wyjęcie wypieków i ostudzenie. Oj, jak pięknie pachną, wprawdzie nie drożdżami tylko sodą i proszkiem do pieczenia, ale aromat czosnku również jest dość mocno wyczuwalny. Powiedziałabym, że nawet bardzo mocno, ale co tam. Czosnku nigdy za wiele. Jeszcze tylko musimy odczekać trochę, aż ostygną. Jeszcze tylko 5,4,3,2,1, kroimyyyyyy! - Kto chce kromeczkę? Dzieci, chcecie? - pytam zacierając ręce. Zagłębiłam zęby w miękkim i wilgotnym pieczywku i...wyplułam go tak, że odgryziony kawałek wylądował w pokoju dzieci. Czemu?! Czemu?! CZEMU WYSZEDŁ TAKI SŁONY?!?!?! Nie, no ten przepis jest jakiś trefny...przecież ściśle trzymałam się proporcji, czyż nie?! . Szkoda było mi tak bestialsko pakować chleb do śmietnika, postanowiłam pokroić go na kawałki i dokarmić ptaki. Rozsypałam na parapecie i co? I żaden skrzydlaty zwierz nie połasił się na taki kąsek. Phi, te dzisiejsze ptasie mieszczuchy są jakieś takie wybredne...
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
  • Jedyna rzecz, jak przyszła mi do głowy, by do reszty nie zeschizować - założyć blog. Bez ściemy, antykoncepcja prosto przez oczy, matka furiatka - to ja.
  • Informuj mnie o nowościach na blogu
  • RSS blogu Arlnie
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi