Pierwszy raz razy kilka...

8 November 2008


Tak podekscytowany, że nie mogę wysiedzieć w jednym miejscu. Dziś po raz pierwszy w życiu pływałem na wakeboard – nawet nie wiem, jak to odmienić. Generalnie chodzi o to, że ciągnie Cię po wodzie taki niby orczyk, a ty masz obie nogi wczepione w jedną deskę i… starasz się nie wypierdzielić. Coś jak snowboard tylko po wodzie i z napędem przednim (pochyłych jezior nie robią). Trzy pierwsze razy były dość pocieszne, rzekłbym sympatyczne, jedno wielkie jebut prosto o taflę jeziora po jakiś 5-7 metrach. Wreszcie przy kolejnej próbie udało się zaliczyć trzy ćwierci kółeczka, a próba kolejna to dwa pełna kółeczka i zero bum!!! Było po prostu fantastycznie! Super uczucie! Chcę więcej, zdecydowanie więcej!!! Na pewno wybiorę się jeszcze raz. Godzina nieziemskiej wręcz zabawy!!!

Zresztą cały dzień był bardzo przyjemny, wizyta w Littre India tu w Singapurze. Kolejne niezapomniane doznanie. Szkoda, że na zdjęciach nie da się oddać zapachu kadzideł, który się wszędzie roznosił, ani dźwięków muzyki. Pierwszy raz w życiu piłem mleczko kokosowe z takiego świeżego kokosa, który kucharz rozłupywał przy pomocy tasaka! Całkiem nieźle smakuje przyznam. Pierwszy raz w życiu jadłem w oryginalnej indyjskiej restauracji, jej oryginalność potwierdził Hindus, którego mamy w grupie. Nawet nie jestem w stanie powiedzieć, co dokładnie jadłem, wiem, że popijałem lassi wszystko. Ale smaczne było nieziemsko!

No i wieczór, który tak naprawdę się jeszcze nie skończył. Zaraz po wakeboarding poszliśmy do lokalnej knajpy z morskim jedzonkiem. Kolejne „pierwsze raz w życiu” – jedzenie kraba. Podali go w sosie chili – był prze-pysz-ny!!! A ile zabawy z jedzeniem rękami. Ogólnie – tak pozytywnego dnia nie miałem od bardzo dawna, a to jeszcze nie koniec. Teraz prysznic, przebrać się i do lokalnych klubów.

Dzieje się, aż nie da się tego wszystkiego słowami ująć, więc…


















 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi