< > wszystkie blogi

Azz kulturożerca

Filmy, gry, książki, świat, przemyślenia wszelakie

Czołgi

19 May 2016
Nie wiem co mnie podkusiło aby zainstalować popularne World of Tanks. Chyba to, że odpoczywam od steama. Co nie znaczy, że odpoczywam od gier. Przez tyle lat udało mi się ich unikać, nawet gdy współlokator grał w nie po 5 godzin dziennie, nigdy nie podkusiło mnie nawet spojrzeć mu przez ramię. Do grania podszedłem więc z umysłem tak świeżym jak to tylko możliwe. I co?
Spodziewałem się bardziej amatorskiej produkcji. Choć przez te lata to mieli wystarczająco dużo czasu, aby dopieścić wszelkie szczegóły. I da się zrozumieć czemu ta gra jest tak cholernie popularna. Tak jak w hirołsach czy cywilizacji był syndrom "jeszcze jednej tury" tak tu mamy "jeszcze jedną bitwę". Cała gra jest tak skonstruowana, że za każdą walkę dostajemy punkty które możemy wydać na rozbudowę czołgu. Jeśli chcemy śmigać lepszym pojazdem, musimy dużo grać. Aby usprawnić gąsienice, trzeba grać jeszcze więcej. A rundy są krótkie, emocjonujące, a po własnej śmierci możemy je natychmiast opuścić i szukać kolejnej bitwy bez żadnych strat punktowych. Przynajmniej w losowych potyczkach. W ogóle to jestem strasznym nubem w tej grze. Nie ogarniam typów czołgów, typów uzbrojenia, taktyk ani map. A mimo to, dzięki banalnemu sterowaniu wsad + mysz bez problemu wszedłem w grę jak w masło leżące na stole, a nie w lodówce. I w każdej rundzie udaje się kogoś ubić, co jest strasznie satysfakcjonujące. Dranie twórcy odwalili kawał dobrej roboty robiąc grę w którą łatwo wsiąknąć i która mobilizuje do dalszego rozwoju w niej. No, zobaczymy jak to dalej z nią pójdzie.
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi