Ale zawsze możesz się zarejestrować.
Gościmy obecnie 8125 osób, w tym 1148 rejestrowych bojowników walki z powagą.
Ostatnio dołączył do nas bojownik Dawid2rrrrr
Młoda starsza w zeszłym roku szkolnym na ZPT robiła jakąś sałatkę, miała z tego powodu nóż jarzyniak, który trzymała w piórniku, albowiem był to mamusi nożyk ulubiony. Na religii siostra zobaczyła w piórniku narzędzie szatana i zabrała młodej. Szlag mnie trafił jasny, ale niestety już go nie odzyskałam, bo jak Młoda chciała odebrać go na następnej religii to już nie było go w szufladzie. Tyle tytułem wstępu.
O całej sprawie już zapomniałam, gdyby w tym roku szkolnym, kiedy młodsza latorośl poszła do szkoły nie wezwano mnie na dywanik. Idę. w klasie oprócz wychowawczyni siedzi zbulwersowana siostra. Co się okazało??
Kiedy siostra opowiadała dzieciom o 10 przykazaniach i doszła do "nie kradnij", Młoda na cały głos wypaliła:
Małżeństwo żydowskie po dorobieniu się majątku postanowiło się ochrzcić.
Zmienili swoje zwyczaje ale... nie potrafili oduczyć swojego synka tzw. "żydłaczenia" polskiej mowy (ewidentny wpływ babci).
Po długim namyśle postanowiono oddać małego Moryca do elitarnej placówki edukacyjnej, prowadzonej przez o. Jezuitów. Przełożony owej placówki zapewnił stroskanych rodziców, że Moryc nie tylko zdobędzie odpowiedni poziom wiedzy, ale także z uwagi na zamknięty charakter kształcenia wad wymowy się pozbędzie.
Po kilku tygodniach stęsknieni rodzice pojechali odwiedzić Moryca i sprawdzić jego postępy. Pierwszego napotkanego braciszka zakonnego zapytali:
Dwie studentki przychodzą zaliczyć kolokwium do dr A.
- Proszę, niech panie usiądą, przygotują coś do pisania, a ja wylosuję testy.
- Pisania?!?? - jękliwie przerywa studentka - a nie może nas pan tylko ustnie przelecieć?
* * * * * *
Student oddaje pracę zaliczeniową. Jest grubo po terminie, więc poprawa odbywa się na poczekaniu. Praca w całości zerżnięta:
Jak wiemy, w górach nie należy krzyczeć. W zimie może to spowodować lawinę, a w lecie... Właśnie! Na tym temacie się dzisiaj skupimy: "Okrzyki w górach w czasie lata"
Wg informacji jakie otrzymaliśmy tylko cud uratował sporą grupę turystów schodzących z Giewonta. Jeden zupełnie nieodpowiedzialny turysta wykrzykując głośno jedno zdanie omal nie spowodował stoczenia się po stoku kilkudziesięcioosobowej grupy turystów.
Turysto! Pamiętaj! Nigdy nie krzycz w górach! Nawet w lecie! A już szczególnie nie krzycz w okolicznościach jak na poniższym zdjęciu takiego zdania:Wierzący bezgranicznie w Wisłę kibice byli gotowi do największych poświęceń.
- Co zrobicie jak Wisła awansuje?
- Ja daruję życie psu sąsiadów, którego chciałem otruć
- Ja natomiast ze szczęścia zabiję tego psa.
- Daruję psa sąsiadowi, którego chciałem otruć.
- Daruję sąsiada psu, którego chciałem otruć.
- Przelecę psa i otruję sąsiadkę!
- Ja się nie znam, ale czy nie miało być odwrotnie?
Siedzę dzisiaj w fabryce. Telefon dzwoni. No dobra... odbiorę...
- Haaalo ?
- No nareszcie ! SŁUCHAJ ! Jestem posiadaczem ZŁOTEJ (uwielbiam jak to buraki akcentują) karty banku (tu nazwa banku pada, z którym jeśli chodzi o współpracę moja firma ma tyle wspólnego co Roman Giertych z baletem)... i mam poważny problem!!!
- No najwyraźniej ma Pan skoro Pan nawet nie wie jaki jest telefon do Pana banku i dzwoni Pan do mnie...
- DOBRA ! MÓW ZARAZ! MÓW MI TU CO JA MAM ZROBIĆ! JAK JA MAM ZE SWOICH ŚRODKÓW KORZYSTAĆ??
Trzech facetów siedzi w barze i opowiada o tym, co kupili swoim żonom na urodziny. Pierwszy z nich mówi:
- Ja kupiłem swojej żonie coś, co idzie od 0 do 100 w niecałe 6 sekund.
Pozostali pytają:
- Co to?
- Ach, wiecie, białe Porsche tak pięknie pasuje do jej blond włosów...
- Za to ja kupiłem swojej żonie coś, co od 0 do 100 potrzebuje zaledwie 4 sekundy - mówi drugi - kupiłem jej Ferrari! Czerwone! Bo tak jej pięknie z jej rudymi, rozwianymi włosami...
Na to trzeci:
- A ja kupiłem żonie coś, co do setki potrzebuje krócej niż sekundę.
- Przesadzasz. Nie ma tak szybkiego samochodu.
- Ale ja nie kupiłem jej samochodu... Ja kupiłem jej:
- Czy ktoś zna agencje towarzyską z naliczaniem sekundowym? Szybki jestem a mam mało kasy.
- Ja znam jedną! Nazywa się zrób to sam! Szybko i tanio!
- Tak, nazywa się malakser.
- Autobus w godzinach szczytu. Tanio, szybko, towarzysko, grupowo.
- Z sekundowym naliczaniem, to HUYAH się nazywa czy jakoś tak
- Znam taką jedną agencję japońską - "Własnałapa"
* * * * * * *
- Ja przeczytałam w encyklopedii że wodór jest najlżejszym gazem, a przecież wiadomo, że próżnia jest lżejsza bo nic nie waży.
(...) witamy ze stadionu olimpijskiego w ANTENACH
(...) tak to ten Wydra (o piłkarzu nazwiskiem Vintre)
(...) gramy dziesięciu na dziesięciu na dziesięciu
(...) on jest taki rozbójniczek
(...) mają przewage wysokości
(...) mają dobrych główkarzy
Byłem nad morzem. Przywiozłem dwie ładne rybki i trzymam w akwarium. Czasami tam nasikam, żeby poczuły się jak w domu.
*****
Ja spotykam dwa rodzaje kobiet: takie, które nie chcą iść ze mną do łóżka, bo boją się, że szukam tylko miłosnych przygód, i takie, które nie chcą iść ze mną do łóżka, bo uważają, że jestem obrzydliwy.
*****
Przed moim blokiem zrobiło się nielegalny śmietnik. Ludzie wrzucają wszystko: makulaturę, puszki, butelki, stare lodówki, dywany.Autorami wszystkich zdjęć, z ubiegłego, i tego roku, są: Bart i Piotr. Dziękujemy i już czekamy na kolejne za rok ;) A wszystkie zdjęcia zobaczysz TUTAJ
Mulder: Zanim cokolwiek zdecydujecie, przypominam, że jesteśmy na Arktyce. (gdy musiał się rozebrać do naga)
Scully: To ponad cztery litry krwi.
Mulder: Można powiedzieć, że facet ganiał o suchym baku.
Mulder: ...jedną uprowadzono.
Scully: Porwano.
Mulder: Kartofel to ziemniak.
Scully: Cały dzień w sądzie. Zapomniałam już jak to jest.
Mulder: To jeden z luksusów związanych ze ściganiem kosmitów i mutantów. Rzadko kiedy jest okazja postawić im zarzuty.
Kiedy pięć lat prosto z niczego (czyli z części używanych) powstawał Joe Monster nie spodziewałem się, że poza kumplami z pokoju ktokolwiek znajdzie tu coś fajnego dla siebie. Co prawda wybierałem tylko naj i the best, siedziałem czasem po godzinach (albo zamiast pracy) wrzucałem kawałki i obrazki... a Joe Monster stał się straszniejszy i większy, i większy i większy... aż dotarlismy z całą bandą aż dotąd! I ty tu jesteś i to czytasz!
A przez te lata tyle się działo - w roku 2001 szaleliśmy razem na punkcie krótkiego poradnika dla dziewczyn oraz bardzo durnego kawału o teściowej by później oddać się na maksa manii tworzenia swojego gwiezdnego imienia.
Kilka słów o dzisiejszej definicji:
A dzisiaj...
Definicja słowa: "Przerwana demonstracja"
Agencja TASS donosi:
Z ostatniej chwili:
Putin przeleciał załogę bombowca....yyyy.....się przeleciał....bombowcem....z załogą.
Pojawiła się nowa guma do żucia Orbit Proffesional. Wkrótce odmiany Orbit
Home Edition i Orbit Server.
by Peppone
Ukraina też się może pochwalić sukcesami ekonomicznymi!
Zdarzyło się pewnego razu, że uczeń Mistrza Kung-Fu przeszedł z powodzeniem nauki wstępne i przystąpił do Ostatecznej Próby. Rzekł mu tedy Mistrz:
- Stań na placu przed świątynią i przepołów gołymi rękami deskę, którą ujrzysz opartą o kamienie.
Poszedł tedy uczeń i ujrzał ledwo ociosaną kłodę twardego drewna. Nie uląkł się jednak i gołą dłonią uderzył w nią tak mocno, że pękła i dwie połówki spadły na ziemię.
- Dobrześ wykonał zadanie - rzekł Mistrz - Teraz czeka cię drugi sprawdzian. Pójdziesz ze mną do gospody w mieście.
Poszli tedy do gospody, gdzie ujrzeli dwóch złoczyńców bijących niewinnego kupca.
- Czyń co trzeba - rozkazał Mistrz.
Rzucił się tedy uczeń w wir walki i wnet wyleciał za drzwi z podbitym okiem i bez zębów. Wrócił też zaraz w niesławie do domu, a zgromadzonej przy stole rodzinie rzekł:
BO JĘZYKÓW TRZEBA SIĘ UCZYĆ!
Wchodzi do apteki babka typ "dzidzia piernik" to znaczy grubo po czterdziestce, odziana w pękające w szwach, jadowicie różowe wdzianko i wypala:
- Ejpipi proszę!
Oczka mi do rozmiarów pięciozłotówki urosły, ale myślę, że pewnie się przesłyszałam:
- Słucham?
- Ejpipi!!! Angielskiego pani nie zna?! Tam stoi! - I wycelowała akrylowym szponiastym pazurem na...
...APAP.
by KlaraG
* * * * ** * * * *
JAK SPRZEDAĆ SAMOCHÓD KOBIECIE?
Moja psiapsióła kupuje używane autko. Właśnie zdała mi telefoniczną relację z oględzin. Najważniejsze wrażenie:Znany badacz razu pewnego wybrał się do Azji, by razem ze swoim przewodnikiem zbierać materiały do jego tezy o zwyczajach godowych wielkiego szczura z Sumatry. Będąc już na miejscu, badacz niezwłocznie zabrał się za poszukiwania i badania szczura. Któregoś dnia, siedząc z przewodnikiem w obozie, jadł posiłek, gdy nagle wszystko zasnuł pył, unoszący się w powietrzu... i odezwały się bębny.
- Nie podoba mi się dźwięk tych bębnów... - powiedział przewodnik.
Wydawałoby się, że cała dżungla zamarła. Pyłu było coraz więcej, a i bębny robiły się coraz głośniejsze, jakby osoba na nich grająca zbliżała się do obozu...
- Na serio, nie podoba mi się dźwięk tych bębnów... - znowu odezwał się przewodnik...
Z archiwów JM |
|