Ale zawsze możesz się zarejestrować.
Gościmy obecnie 8127 osób, w tym 1265 rejestrowych bojowników walki z powagą.
Ostatnio dołączył do nas bojownik MarcinB80
Wyszperał Wiracha
- Wszystko jest możliwe. Przychodzę do domu, a tu moja papuga rozsiadła się na moim fotelu, noga na nogę i pali moje najlepsze kubańskie cygaro. Uwierzycie?
- Ja wierzę bo mój pies wczoraj, malował sobie oczy i układał włosy, może zmienił orientację?
- A mój pies wylizał mi patelnie tak dokładnie, że nie musiałam jej już myć.
- A dlaczego mielibyśmy nie wierzyć. Mój kanarek od roku śpiewa tylko i wyłącznie pod wpływem alkoholu. Inaczej nie chce.
- Moja papuga siedziała na kurzych jajach i wysiedziała kurczaki. Teraz się nimi opiekuje.
LUBIĄCY wypić, 35, poszukuje uzależnionej od seksu pani o bujnych kształtach, zainteresowanej mężczyzną, który kocha piwo, fajki, piłkę nożną i lubi wszczynać bójki na głównej ulicy o 3 rano.
* * *
ZGORZKNIAŁY, rozczarowany, porzucony niedawno przez wieloletnią narzeczoną poszukuje porządnej, uczciwej i odpowiedzialnej kobiety, o ile taka jeszcze istnieje w tym świecie zdominowanym przez wredne dziwki.
* * *
RUDY, często pakujący się w kłopoty, z ciężką ręką po paru głębszych, poszukuje zamożnej kobiety celem pozyskania pieniędzy na kaucję. Seks niewykluczony.
* * *
WREDNY gnojek o barwnym słownictwie, mieszkający w zawilgoconej ruderze na zadupiu, poszukuje gorącej blondynki.
Dzień jedenasty
Doszliśmy z chłopakami do wniosku, że zbyt częste stanie w kącie zdecydowanie nie sprzyja naszemu rozwojowi. Postanowiliśmy coś z tym zrobić i po kilkudniowych obradach wymyśliliśmy, że będziemy udoskonalać nasze zdolności manualne. Każdy kto trafi do kąta będzie lepił z plasteliny bałwanka, a potem zorganizuje się jakąś wystawę. Tacy jesteśmy pracowici, że do obiadu zużyliśmy cały zapas plasteliny więc trzeba było znaleźć jakiś inny budulec. Gruby Artur stanowczo zaprotestował przeciwko lepieniu bałwanków z ziemniaków więc znów mieliśmy problem.
Siedliśmy sobie grzecznie przy stoliku i zaczęliśmy dumać. Aż się pani zdziwiła, że tak jakoś dziwnie się zachowujemy. Phi... od razu dziwnie... już dawno powinna się przyzwyczaić do tego, że jak Grześ Klapidupa intensywnie myśli to dłubie w nosie, a Letki Maniek robi zeza. Kiedyś nawet wylądował za zeza w kącie... właściwie to nie za zeza, a za kominiarza. No bo byliśmy z panią na spacerze i tak się nieszczęśliwie złożyło, że natknęliśmy się na kominiarza.
Wszyscy mają równe szanse! Obrazek nie był wcześniej publikowany na forum. Do dzieła! Po prostu postaraj się rozbawić innych wymyślając oryginalną i zabawną treść dymka!
- Nić tu po mnie.
Powiedz mi jakiego masz profesora, a powiem Ci kim jesteś...
Historia Anglii i USA - wykład dr J.:
Pan dr, niezwykle dystyngowany gość, bardzo poważny i w ogóle, przytacza nam fakty związane z przybyciem na ląd amerykański białego człowieka. Rzuca więc jakimiś nazwami łacińskimi:
- I wtedy, jak się przypuszcza, pojawił się [i tu następuje niemiłosierna nazwa jakiegoś rodzaju człowieka]...
Wszyscy patrzą na siebie, bo raczej mieliśmy mgliste pojęcie co to oznacza.
- ... czyli po prostu biały człowiek.
- To nie można było tak od razu - "biały człowiek"? - pytam pana doktora
A on z uśmiechem od ucha do ucha na twarzy:
- Nie widzi pan, że chcę zabłysnąć?!
Wykład, profesor ma w zwyczaju mieć włączoną komórkę co stwarza często zabawne sytuacje:
Dzwoni telefon, prof.:
- O pewnie prezydent dzwoni, albo ktoś z komisji śledczej [sprawdza kto dzwoni] - a nie to żona. Jak myślicie odebrać?
- Jak żona to tak - krzyknął ktoś z sali.
Krótka rozmowa z żoną.
- Żona mówi że nam, kosz ukradli, a taki był ładny, zielony.
Parę minut później kolejny telefon, profesor odbiera:
- Tak.
- ....
- Tak. Wiem że nam kosz ukradli.
- ...
- Do zobaczenia
Odkłada słuchawkę i mówi do sali - córka. Mówi że nam kosz ukradli. Kilka minut mija, kolejny telefon a profesor na to:
Kolega który był dłuższy czas w niezbyt szczęśliwym związku z pewna Anną poznał wreszcie kogoś nowego... Zaprosiliśmy go z wraz z sympatią - przyszedł i owszem. Przedstawił ja tymi słowami:
- Cześć , poznajcie się - to najnowszy model Ani...
Miała niespecjalną minę, ale również na imię Anka...
by Dorota
* * * * *
Swego czasu miałam bardzo ciężki okres w życiu i chodziłam trochę przytłoczona tym wszystkim i w ogóle pod psem. Żegnamy się czule z moją chudszą połową, ściskamy się, a on mi szepcze do ucha:
- Pamiętaj, że masz mnie.
Ja lekko zdziwiona:
8027*** (20:35)
sorki ale nie spotkamy się dzisiaj.... To co sie stało wczoraj nie powinno się wydarzyć... Wiem że było fajnie ale nie możemy więcej tego robić.. to jest nie w porządku wobec Pawła...Najlepiej by było jakbyśmy się już więcej nie spotkali...ale wiem że to jest niemożliwe w końcu to Twój brat... wiem ze on jest dla Ciebie tak samo ważny jak dla mnie dlatego nic mu nie powiemy a sami o tym zapomnimy.. Postaram się przychodzić do Pawła jak będziesz w pracy... Pa
Spider (20:37)
nic z tego - myślę że muszę mu powiedzieć - ja z bratem nie powinniśmy się
okłamywać
8027*** (20:37)
tak ? nie możesz okłamywać? a możesz takie rzeczy robić ?
8027*** (20:38)
nic mu nie powiemy i zapomnimy o tym jasne ?
76. If I have a fit of temporary insanity and decide to give the hero the chance to reject a job as my trusted lieutentant, I will retain enough sanity to wait until my current trusted lieutenant is out of earshot before making the offer..
77. I will not tell my Legions of Terror "And he must be taken alive!" The command will be "And try to take him alive if it is reasonably practical."
78. If my doomsday device happens to come with a reverse switch, as soon as it has been employed it will be melted down and made into limited-edition commemorative coins.
79. If my weakest troops fail to eliminate a hero, I will send out my best troops instead of wasting time with progressively stronger ones as he gets closer and closer to my fortress.
80. If I am fighting with the hero atop a moving platform, have disarmed him, and am about to finish him off and he glances behind me and drops flat, I too will drop flat instead of quizzically turning around to find out what he saw.
76. Jeśli dostanę chwilowego zaćmienia mózgu i zaproponuję bohaterowi posadę mojego zaufanego porucznika w zamian za przerwanie misji, to zachowam choć trochę przytomności i powiem to poza zasięgiem uszu mojego dotychczasowego porucznika.
77. Moja Armia Chaosu nigdy nie dostanie rozkazu: „Bierzcie go żywcem!”. Co najwyżej powiem: „Przyprowadźcie go żywego, jeśli da się to zrobić.”.
78. Jeśli moja broń powstanie z przełącznikiem odwracającym skutki, to jak tylko ją zbudują, każę ją przetopić na medale okolicznościowe.
79. Jeśli mój najsłabszy żołnierz nie poradzi sobie z bohaterem, wyślę najsilniejszego, zamiast tracić żołnierzy i powoli podnosić poprzeczkę.
80. Jeżeli będę walczył z bohaterem na ruchomej platformie, uda mi się go rozbroić i za chwilę będę miał zadać ostatni cios, i jeśli on nagle spojrzy za mnie i padnie na platformę, to zrobię to samo, zamiast oglądać się za siebie i zastanawiać się: „O co mu chodziło?”.
P
Pacjent - dla kurażu
Palacz CO - grzeje aż miło
Pan Tadeusz - tylko Soplicę
Patolog - na umór
Patriota - ku chwale ojczyzny
Pediatra - po maluchu!
Perfekcjonista - raz a dobrze
Perkusista - pije z garów i talerzy lub wali równo
Pianista - pije tylko "black&white"
Piekarz - przez chleb co by fioletowy kolorek straciło
Pierdoła - p**rdolnie sobie
Pijak - leje, bo trzeźwieje
ZASŁYSZANE
Tatuś mój powiedział do mnie:
- Usłyszałem dziś świetny dowcip, ale znakomity, chcesz posłuchać?
Ja - No dawaj.
- A więc było to tak... Był sobie facet, który miał fabrykę gwoździ...
by ponury_zniwiarz
* * * * *
WYWROTOWIEC
Kupe lat temu, na jednej z pierwszych lekcji języka rosyjskiego (jakoś na to wspomnienie łezka mi się w oku nie kręci, nie to, co ZPT - pozdroowka dla autora przy okazji). Pani X prowadzi lekcję, coś tam opowiada, nikt nie rozumie (bo i nie słucha, są lepsze zajęcia...). W ramach ćwiczeń kazała powtarzać zdania, wszyscy coś tam mamrotali i jakoś to szło (byle do dzwonka). Jedno ze zdań do powtórzenia szło tak: "na urokie my gawarili pa ruski".Poprosiła jednego z chłopców, aby powtórzył. I tu nastąpiło mozolne podnoszenie się z krzesła, jakże bezszelestne i jakże długie (pamiętacie ten patent, co?). Wstał i nic, zatkało go, pani czeka... Ktoś podpowiada, kolegę odetkało znienacka i w te słowy:
The following morning the man presented the lady with R50 as he prepared to leave. she demanded the rest of the money stating: "If you don’t give me the R100, I’ll sue you for it".
He laughed, "I’d like to see you get it on these grounds".
- Czy poznałeś już moją młodą i piękną żonę?
- ...!?? ... młodą, piękną ... a co masz dwie?
* * *
- Wiesz, ten twój nowy kapelusz nie jest w moim guście
- Mój drogi, przecież nie założę na głowę kufla od piwa.
* * *
- Czym się różni dziekanat od kibla?
A w przerwie między próbami programu powitalnego – wielopak ;)
- Chciałbym kupić tę małą, szarą sówkę.
- Przykro mi, Panie Potter - odpowiedział właściciel najlepszego przy ulicy Pokątnej sklepu ze zwierzętami - ale to akurat jest wróbel, tylko nażarł się czegoś i od trzech dni ma zatwardzenie.
by w_irek
* * * * *
Podczas kontroli żołnierze skarżą się komisji:
- W zupie zazwyczaj pływają małe kamyki.
- Nie marudzić! Jesteście tu po to, by służyć ojczyźnie.
- No właśnie... A nie po to, żeby ją zjeść!
by Cieciu
* * * * *
Do Lenina wpada jego sekretarz i mówi:
- Towarzyszu Ulianow, rybacy znad Morza Ochockiego przywieźli Wam ryby.
- Znad Morza Ochockiego? A ile oni tu jechali?
- Trzy tygodnie.
- Dzieciom. Wszystko dzieciom.
Przypomnijmy kilka faktów - 24 grudnia 2004 był na Joe Monster.org dniem specjalnym bo odbyła się u nas charytatywna akcja ŚAP, której celem było zebranie kasy na coś ważnego - a wybraliśmy w tym roku właśnie Stocer. Z waszych SMSów, 3 aukcji na Allegro (DVD Monthy Pythona poszło za 250 zł, koszulki za 200 zł i 120 zł ) oraz wkładu własnego zebraliśmy wtedy 1227 zł.
Charakterek z pomocą pracującego w STOCER’ze pana Marka rehabilitanta przygotował listę sprzętu i w efekcie, za łączną sumę 1282,78 złotych kupiliśmy w firmie ActiMed (dzięki za darmowy transport!) następujące przedmioty:Część 2. Autoreklama dźwignią handlu.
a zatem spytam czy masz ochotę na czarujący namiętny romans z interesującym męszczyzną?Tak, jeśli jakiegoś spotkasz to daj mu mojego maila.
* * * * *
Jestem lekko szalonym motocyklistą (bardzo lekko)
Masz doczepione takie małe kółka?
* * * * *
Naprawde nie wyglądam jak "pokemon" tylko poprostu niemam odpowiedniego zdjęcia żeby umieszczać w serwisie.
Prośba i apel. Jedynie czytajcie i niczego nie próbujcie w domu... Chociażby nie wiem jak korciło, by spróbować...
Ja od dzieciństwa posiadałam duszę artystki i nie okiełznaną chęć tworzenia. Pewnego pięknego dnia, moja rodzicielka szykowała się właśnie na przyjęcie jakichś gości w domu a ja mając zaledwie 6 lat siedziałam na kanapie w dużym pokoju i bez większego zainteresowania gryzłam marchewkę. W pewnej chwili naszła mnie wena i naprawdę nie wiem co mnie do tego podkusiło, ale jak mama weszła do dużego pokoju opadły jej ręce, bo na duużej powierzchni białej ściany zastała dzieło wykonane marchewką przedstawiające domek i dziewczynkę.
by Bogini
* * * * *
Miałem wtedy 6-7 lat. Bawiliśmy się z kolegami na podwórku.
Pewnego pięknego lata firma miała betonowanie sporego obiektu gdzieś w Małopolsce. Tysiąc paręset metrów sześciennych betonu - jakby nie liczyć, wychodziło ponad 40 godzin roboty. Praca na zmiany - jedni schodzą, drudzy wchodzą, gruszka za gruszką, kubik za kubikiem, hałas, upał, pot cieknący nogawkami - i tak po 10 godzin, do obłędu. Byłem tam razem z moją brygadą zaproszony na "gościnne występy", w ramach uzupełniania braków kadrowych małopolskiej grupy robót.
Zrobiła się noc. Czerwone Brygady, posilone legalnym sterydowym kurczakiem z hipermarketu i mniej legalnymi płynami z zapasów własnych, betonują w pocie czoła. Koło północy na budowę przyjechał Jaśnie Pan Projektant.
W Polsce południowej, po jej wschodniej stronie
Tam gdzie Wisłok toczy swe brunatne tonie
Niezbyt czyste, a w bukiet zapachów bogate
Miasto stoi... sześćsetletnią mające już datę.
Łatwo je poznasz, bowiem w samym środku grodu
Tam gdzie krzyżują się drogi z północy i wschodu
A po ich czarnych wstęgach przez dzień cały wali
Ryczący potok smrodu, benzyny i stali...
Pomnik stoi... Z kształtu wielce osobliwy
Lecz mieszkańców miasta chór głosów zgodliwy
Orzekł, że ten kształt obły co się w górę wspina
Na metrów dwadzieścia, w środku jest szczelina
Z archiwów JM |
|