< > wszystkie blogi

Legalna Blondynka

rzeczy ważne, a czasem takie tam... popierdółki...

Sztuka kompromisu

4 June 2012
 Szukam w necie i nie mogę znaleźć...
To chyba jakaś ironia losu, bo zawsze jak mi na czymś zależy i chcę to znaleźć już zaraz, to okazuje się, że tego nie ma! 
KOCIA DUPA!! OWŁOSIONA KOCIA DUPA!!! (właśnie tak, Bronek!!!!)
W normalnym życiu nie mam problemów, żeby bawić się z wujkiem Google w to czy tamto... a tu jak na złość... polecę więc z pamięci,  a pytanie brzmiało: 
- Co to jest kompromis?
- Jest to coś, po czym żadna ze stron nie jest w pełni usatysfakcjonowana. 

Sure... a poza tym, czy każda kocia dupa jest owłosiona? 
(pytanie retoryczne, bo to tylko eksperyment :) )

Dalej będzie o tym jak ona chce i jej zalezy, ale jest choleryczką, a on na to jak na
lato :)




Ja tam nie wiem czy moja nibycórcia Julka sobie popala trawkę przy okazji imprez. 
 
Po ostatniej imprezie na której była ze swoim stefanosem, śmiem przypuszczać, że nie.
Ale moge się mylić, jak zawsze, jestem tylko człowiekiem... do tego blondynką :P 
 
Przybiegła i tupie (tupie oczywiście wirtualnie, bo fizycznie jesteśmy od siebie oddalone jakieś 4 godziny lotu Ryjanerem), że on taki uduchowiony był po imprezie, o swoich pasjach opowiadał i taki był tym wszystkim przejęty, że patrzyła na niego z zapartym tchem nie mogąc wyjśc z podziwu, że ktoś może mieć tak głębokie przemyślenia na temat życia, naszego marnego egzystencjonalizmu i tego wszystkiego co się dzieje dookoła... i że to wszystko takie piękne i to jego natchnienie... dopóki ona nie wspomniała o swoich pasjach. 
 
Natchniony romeo z lekką irytacją coś bąknął dając do zrozumienia, ze jej pasje to gówno! 
Jego pasje. 
To są dopiero pasje.
 
I beczy.
Chciałam powiedzieć, żeby ...
 
- Cicho bądź teraz ja mówię!!!!
(mój tekst! zdolna bestia szybko się uczy)
 
No to siedzę jak ta trusia i słucham. 
Jak już wysłuchałam to okazało się, że gdzieś uciekła. 
Ta obowiązkowość nas kiedyś zabije....
 
No to jak już tego wszystkiego wysłuchałam, to miałam chęć odpisać, ale skoro uciekła, ogarnęłam się do kilku zaledwie słów i stwierdziłam jak Scarlett: pomyślę o tym jutro...
 
No i pomyślałam. 
Pomyślałam sobie w dwóch wersjach. 
 
Bo po pierwsze, kto komukolwiek daje prawo do stawiania ocen pasjom?
Czy pasjonowanie się lotami kosmicznymi ruskich jest lepszą pasją od wędkowania na muchę, na przykład?
 
Galopujące rozważania: 
 
On: - mam rozkminkę o tym, jak cudownym stworzeniem jest człowiek, bo doszedł do czego doszedł...
a do czego jeszcze dojdzie? hoho!!! któż to wie!!!
Ona: - cholera, gdyby ktoś nie wymyślił dla kobiet tego czegoś cudnego, zwanego torebką to jak ja bym teraz wygladała? Kieszenie wypchane: komórka, puderek, tuszyk, perfumek i chuj wie co jeszcze... u lala
Ja: - No właśnie, do czego to człowiek dojdzie? może wróci na drzewo? Eeee... nie, no przecież jak by taki ubrany człowiek na drzewie wyglądał? Jak głupek jakiś, ale jak by przyszło trzęsienie ziemi, to drzewo nie zabije człowieka może jak betonowy sufit? Fiu, fiu...zaćwierkał wróbelek ćwirek... to dopiero zagwostka. 
Ono: - Ale zajebioza, jak by nie wymyślili tych gierek komputerowych, to bym teraz musiał siedzieć i czytać jakieś jebane lekturki, a tak? A tak to mam w dupsku, luknę w bryka na ściąga.pl i będę miał z bańki...
Oni: - Jutro w firmie będzie wiadomo kto dostanie krzesełko po kierowniku, co poszedł na macierzyński... idiota, w życiu nie dałbym się tak wrobić, pewnie padnie na mnie, nie na nich, bo przecież ja jestem lepszy niż oni... 
One: - tak, trzeba się teraz elegancko wyrychtować, możeby większy dekold? a może mniejszy? spódnicę dłuższą czy krótszą? ciekawe co dziś uda się wyrwać i jak szybko, i czy będzie miał "gest"..
Ktokolwiek: - Ale świat jest zajebisty! Leżę sobie tutaj, słucham szumu fal, gdzieś z oddali dobiega muzyka... to jest życie! Leżeć i być... 
 
-----------
 
No i ja tak sobie myślę, w głowie mając to moje płaczące dziecię, że ktoś, kto daje do zrozumienia jej, że to, że interesuje się modą, jest chujowe, jest zwykłą egoistyczną, szowinistyczną męską świnią!
 
Ja rozumiem: gdyby młoda kazała mu co chwilę słuchać o jej pasjach, podziwiać, dyskutować na ten temat... ale nie każe. Czasem czymś się zachwyci, jak to człowiek, który ma pierdolca na punkcie "czegoś", będąc dżentelmenem powinien się zachwycić razem z nią!
 
A czy to musi być zachwyt prawdziwy?
 
Nie musi, może być odrobinę udawany, przecież tego nikt nie będzie sprawdzał, zwłaszcza zakochana kobieta, która ma pierdolca na punkcie czegoś. 
 
Jak się kogoś kocha, to równie dobrze można się zachwycić samym zachwytem, right? 
 
Mój wielkiej mądrości mąż, zarówno zawodowo jak i osobiście interesuje się takimi rzeczami jak cctv, elektronika, komputery, kontrole dostępu i inne tego typu rzeczy, o muzyce rodzajów różnych nie wspomnę... i kiedy kupił na allegro pewien sprzęt (jakiś wzmacniacz czy rozdzielnik, nie znam się), o którym było napisane wprost, że nie działa, tylko po to, żeby się przekonać czy na serio nie działa (a był to sprzęt wysokiej klasy czy coś tam) to sterczałam nad nim z wypiekami na dziobie, bo chciałam też wiedzieć czy działa. 
 
Działał. 
 
Problem był w tym, ze poprzedni właściciel nie wiedział, że w tym modelu trzeba w jakiś szczególny sposób wsadzić kabelek. I śmiga. 
 
Nie wiem po co nam to, bo i tak nie dopuszczę tego do użytku, wzmacniacz w naszym domu może być tylko jeden!!! Z urwaną jedną nóżką i jednym uchwytem, ale zapierdala jak ta lala... 
Lampowy oczywiście, i potrafię na szybko w każdej chwili podpiąć do tego róznorodne kable, żeby działało. 
 
I na tym kończy sie moja pasja do elektryki.... tfu! Elektroniki. 
Z elektryki to umiem tylko bezpiecznik zrobić na krótko, drucikiem, jak się przepali, albo naciągnąć na klatce schodowej plombę tak, żeby znowu w domu nastała światłość... 
(no co? każdemu się może zdarzyć, nie?)
 
No więc ja tak sobie myślę, że to moje minidziecię powinno wywalić temu stefanowi, że nie musi być chamem na codzień. 
Że jeśli ona go słucha, to i on czasem chociaż mógłby poudawać, że słucha jej zamiast prychać jak kot z pogardą.... tak?
 
Na tym polega kompromis. 
 
Ja trochę ustąpię tobie, a ty troche mnie. 
 
Słyszałam kiedyś o jednej kobiecie, co na słowo kompromis zareagowała nerwowo: Ja już się w życiu nakompromisowałam. 
 
No ... i tak się zakończył jej kolejny etap w życiu, tfu! Związek... 
 
Na zasadzie: będzie tak jak ja chcę albo nie będzie wcale, nic się nie osiągnie... 
Miejmy to na względzie...
 
No i jeszcze do tych co prychają lekceważąco, jak ich kobiety mówią o modzie: 
Panowie! Gdyby ona nie interesowała się modą, to miałbyś kopciucha a nie kobietę w domu, więc zanim powiesz zważ co mówisz.. 
 
To pisałam ja, trzecia żona mojego trzeciego męża, kobieta, która nie interesuje się modą...
Nie interesuję się modą, ponieważ w naszym kraju jeszcze żaden artysta nie produkuje szmat, które w obwodzie biustu miałyby conajmniej 100 cm i nie wyglądały jak płachta na byka. 
Mogłabym owszem biegać bez staników, wtedy obwód jest mniejszy, ale tak nie mogę krzywdzić ludzi, którzy by na mnie patrzyli, proste? 
Jak jebanie, nie trzeba się uczyć i każdy się z tym rodzi... jak mawia mój wielkiej mądrości mąż.
 
No. 
 
 
ps. zaczęłam interesować się kosmetykami... z czystego rozsądku... w końcu nie mam już 18 lat, dobrze, że choć na tyle się czuję. 
 
ps2. A tak już na sam koniec: ja to bym to olała, trawa po prostu działa tak, że nagle człowiek zna odpowiedzi na wszystkie pytania... i wszystko wydaje się być takie oczywiste, ale spróbuj cwaniaka na drugi dzień zapytać o te same wnioski i odpowiedzi, których udzielał na chaju i wiesz co będzie? Gówno! hahaha kocia dupa i nic więcej.... bo nie będziepamiętał... będziue tylko pamiętał, że był mądry i miał jazdę :)
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi