< > wszystkie blogi

vitkoff's zapiskis

Piski, jęki i lamenty

Instrukcja malowania oka

6 January 2017
Z niewiadomych powodów przyjęło się uważać, że kobieta powinna wyglądać inaczej niż faktycznie wygląda. W różnych okresach historycznych osobniczki płci żeńskiej dokonywały codziennych modyfikacji swojego wyglądu w mniejszym lub większym zakresie i formie.
Ponieważ oczy nazywane są zwierciadłem duszy i na nich spoczywa odpowiedzialna rola w kształtowaniu się stosunków społecznych kobiety z otaczającymi ją ludźmi, to jest to pierwszy element, który młode samice człowieka uczą się zmieniać.
Żeby umalować oko, należy się zaopatrzyć w stosowne narzędzia modyfikujące, z których podstawowe to: cienie do powiek i tusz do rzęs. Istnieje wiele innych narzędzi, takich jak baza, eyeliner, korektor, a nawet sztuczne rzęsy i szkła kontaktowe zmieniające kolor oczu. Jednakże ich użycie wymaga niezwykłej wprawy i doświadczenia manualnego oraz ogarnięcia ekonomicznego, więc ograniczymy się jedynie do podstawowych czynności korekcyjnych.Zacząć należy od znalezienia spokojnego i wygodnego zadaszonego miejsca wyposażonego w lustro. Może być w sumie i nie zadaszone, ale w razie opadów atmosferycznych lub przedłużającej się ekspozycji na słońce makijaż będzie się rozmazywał, co doprowadzi do tzw. efektu zombie lub efektu pandy pod oczami.
Warto także zadbać o wygodne siedzenie oraz podparcie dla łokci, albowiem precyzja wykonania zmian, wymaga długich chwil trwania praktycznie w bezruchu z uniesionymi rękoma.
Kiedy już wygodnie zasiądziemy pod dachem i przed lustrem, nasza twarz jest umyta, ciało rozluźnione, a spokoju ducha nie mącą żadne myśli o niespokojnych czasach czy płynnej rzeczywistości (Bauman),
możemy zabrać się do malowania.
W tym celu należy delikatnie otworzyć pudełko z pożądanym cieniem, którego barwę dostosowuje się zazwyczaj do powodu modyfikacji wyglądu oka. Jeśli chcemy ładnie wyglądać w pracy - używamy łagodnych pastelowych kolorów, by nie drażnić współpracowników, klientów lub uczniów. Jeśli chcemy zabłysnąć na balu sylwestrowym - wybieramy krzykliwe, brokatowe cienie, by drażnić otaczających nas kolegów, ich partnerki i ewentualnych członków orkiestry. Nie wolno mylić tych okazji, bo rozdrażnieni np. uczniowie nie będą zwracali uwagi na różnicę między okolicznikiem a przydawką, tylko gapili się na oko i wymieniali między sobą zjadliwe uwagi. Po otwarciu pudełka z cieniem miękką gąbką na patyczku nabieramy odrobinę proszku i niesiemy ją ostrożnie w kierunku oka, tak by go sobie nie wybić.
Malowane oko najpierw zamykamy, dbając by nie zamknąć drugiego, ponieważ wtedy nie zobaczylibyśmy, co robimy z tym pierwszym. Następnie bierzemy głęboki wdech i z wydechem nanosimy cień na powiekę płynnymi posuwistymi ruchami od jej zewnętrznego krańca ku jej kącikowi koło nosa. Kiedy jedno oko zobaczy, że powieka drugiego zmieniła znacząco barwę, czynność powtarzamy z okiem, które dotąd było otwarte, dbając o to, by wybrać ten sam cień. (Użycie bowiem różnych kolorów kosmetyku do różnych oczu na jednej twarzy spowoduje zupełnie inny ich wygląd, co nada tej twarzy charakteru dziwacznego, niezrozumiałego, lub zgoła debilnego. To zaś doprowadzi do rozluźnienia stosunków społecznych z tak umalowaną osobą (no, chyba że właśnie o to jej chodzi).
Kiedy cienie są już na właściwym miejscu, możemy bez zwłoki przejść do modyfikacji rzęs. Służy do tego tusz, zwany maskarą. By podkreślić, wydłużyć i pogrubić nim rzęsy, należy odkręcić pojemniczek ze znajdującą się w nim szczoteczką na patyczku, wyjąć szczoteczkę, przyjrzeć się jej w skupieniu i zdiagnozować, czy oblepiający ją tusz ma właściwą konsystencję. Jeśli zbryla się na włoskach szczoteczki, to te jego bryłki mogą osiąść na naszych rzęsach, co wygląda nieestetycznie i prowadzi do nadmiernego przyglądania się nam przez innych i odczuwania przez nich litości z powodu naszego niskiego statusu materialnego, uniemożliwiającego nam zakup nowego, niezbrylającego się tuszu. W takim przypadku należy bryłki owe zdjąć delikatnie kawałkiem papieru toaletowego, co usunie również nadmiar tuszu na szczoteczce.
Tak przygotowane narzędzie podnosimy spokojnie ku rzęsom oka. Tym razem nie należy go zamykać, a wręcz przeciwnie szeroko otworzyć, w czym pomaga lekkie lub nielekkie rozchylenie szczęk, które naciąga skórę całej twarzy. (Wówczas należy zadbać o to, by nikt na nas nie patrzył, bo zazwyczaj wyglądamy wtedy dość zabawnie, a śmiech osób postronnych mógłby okazać się zaraźliwy. Zatrzęślibyśmy się wtedy ze śmiechu i my, co wpłynęłoby na precyzję naszych ruchów i mogłoby doprowadzić do ubrudzenia ciemnym tuszem nosa, policzków lub czoła, albo co gorsza moglibyśmy wsadzić sobie szczoteczkę do oka, a to niestety jest bolesne i zupełnie nieśmieszne). Tusz nanosimy na rzęsy, wykonując drgnienia ręki tak, by szczoteczka poruszała się od nasady rzęs ku ich końcówkom. Po dwóch lub trzech drgnieniach, ponownie nabieramy tuszu z pojemniczka i pozbywając się ewentualnych grudek i nanosimy je na rzęsy kolejnego oka.
Na koniec z uwagą badamy wynik naszych modyfikacji w lustrze, starając się przeanalizować stopień symetryczności makijażu (zalecany jest wysoki), harmoniczność z metamorfozami pozostałych części twarzy: brwi, ust i policzków (zalecane jest jej zaistnienie) oraz nasze samopoczucie przy wpatrywaniu się we własną twarz. Jeśli samopoczucie jest dobre, możemy spokojnie sprzątnąć kosmetyki i wyłonić się spod zadaszenia. Jeśli jednak czujemy się dziwacznie, nieswojo, kretyńsko, warto albo zmodyfikować modyfikacje naszej twarzy, albo zmodyfikować własny stosunek emocjonalny (lub światopoglądowy) do modyfikacji twarzy w ogóle.
PS. Jakby ktoś się pytał, to tak, czytuję w poszczególnych chwilach Cortazara.
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi