Udowodnili kolejnemu człekowi, że jest głupi i nie potrafi pojąć prostych przepisów nowego wału. Nosz kaflowa mać, może i jestem debilem, ale zwykle po czterdziestokrotnym przeczytaniu nie miałem problemów ze zrozumieniem prawa czy innych przepisów podatkowych, tak tutaj jeden wielki, dyndający, czarny hói. Dostałem w robocie wiadomość, że mogę sobie wypełnić jakiś druczek ażeby ulżyć lub popełnić finansowe seppuku. Tylko nie wiem czy mam to wypełnić i zacząć wpierdzielać suchy ryż, czy nie wypełniać i w przyszłym roku zafundować sobie freediving z 10 piętra prlowskiego wieżowca.
Czy ktoś z was jest w stanie przedstawić jakiś zrozumiały artykuł lub wyłożyć jak krowie na rowie, co z czym się je i co będzie jeśli złożę lub nie złożę tych pierdzielonych śfistkuf? Mam na myśli proste przedstawienie, że przy x zarobach przy złożonej deklaracji tracę lub zyskuję (ehehehehe) miesięcznie, ale po roku mam do zapłacenia składkę zdrowotną, albo nie składam i wszyscy mnie chędożą, ale nie czeka mnie bunga bunga niczym blondyna siedząca na kanapie a za nią kilka murzajów. Albo na odwrót, hgw.
Czy ktoś z was jest w stanie przedstawić jakiś zrozumiały artykuł lub wyłożyć jak krowie na rowie, co z czym się je i co będzie jeśli złożę lub nie złożę tych pierdzielonych śfistkuf? Mam na myśli proste przedstawienie, że przy x zarobach przy złożonej deklaracji tracę lub zyskuję (ehehehehe) miesięcznie, ale po roku mam do zapłacenia składkę zdrowotną, albo nie składam i wszyscy mnie chędożą, ale nie czeka mnie bunga bunga niczym blondyna siedząca na kanapie a za nią kilka murzajów. Albo na odwrót, hgw.
--
Pi***ol wszystko i się śmiej, jutro wstaniesz będzie lżej