W dniach 21-22 sierpnia na lotnisku w Kosakowie koło Gdyni odbył się Gdynia Aerobaltic Airshow 2021. Nie jestem fanatyczką lotnictwa, nie mam w małym paluszku informacji na temat samolotów i helikopterów – po prostu lubię te pokazy. Na mój pierwszy poszłam zupełnie przypadkowo, dla towarzystwa – i wsiąkłam.
Od tego czasu, jeśli tylko mogę, staram się chodzić na takie imprezy. Dlatego w sobotni dzień zameldowałam się na kosakowskim lotnisku – zwłaszcza, że bliżej już nie będę miała. Mnogość różnych maszyn mogła przyprawić o zawrót głowy. Z bliska można było je pooglądać na pokazach statycznych, ja jednak w tym roku skoncentrowałam się na pokazach dynamicznych. Często tak dynamicznych, że trudno było nadążyć za nimi aparatem, nie mówiąc już o zrobieniu przyzwoitego zdjęcia.
Żeby nie było niedomówień – nie jestem w żadnej mierze profesjonalnym fotografem, nie mam wypasionego sprzętu, zaopatrzyłam się tylko w aparat z przyzwoitym zoomem. Nie wszystkie pokazy udało się uchwycić, poza tym często odkładałam aparat na bok, aby po prostu chłonąć widowisko.
Co nie oznacza, że żadnych zdjęć nie będzie
Pod szyldem Fundacji Biało-Czerwone Skrzydła wystąpiła Formacja 3AT3 - małe, kruche z wyglądu samolociki Aero AT-3 – zadziwiająco zwrotne i efektowne:
Pięknie zaprezentował się śmigłowiec poszukiwawczo-ratowniczy Anakonda z Gdyńskiej Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. To właśnie załogi tych maszyn podejmują rozbitków z morza lub chorych ze statków morskich i transportują ich na ląd – często w niesprzyjających warunkach pogodowych.
Imponujące precyzją widowisko w wykonaniu Midnight Hawks – oficjalnego zespołu akrobacyjnego Fińskich Sił Powietrznych. Szybkie przeloty w bliskiej odległości, często podkreślone wypuszczeniem smug kondensacyjnych, czy niewiarygodnie symetryczny tzw. ciasny diament, robiły piorunujące wrażenie.
Następny polski śmigłowiec z Gdyńskiej Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej: Kaman SH-2G Super Seasprite wykorzystywany zarówno do działań wojskowych, jak i akcji poszukiwania i ratowania życia (SAR). Wykorzystywany jest również jako śmigłowiec logistyczny - do zaopatrywania własnych jednostek pływających. Robi wrażenie swoją zwrotnością pomimo kolosalnych rozmiarów.
Chwilę później zaprezentował się śmigłowiec Czeskich Sił Powietrznych – polska konstrukcja W-3A. Tutaj w roli ratowniczej.
Po hihichopterach widowisko nabrało tempa dzięki mega dynamicznemu występowi myśliwca Francuskich Sił Powietrznych, Rafale. Przemykał po niebie błyskawiczne, trudno było złapać ładny/ostry kadr.
I wreszcie one! Polskie Orliki – czyli Zespół Akrobacyjny Polskich Sił Powietrznych „Orlik”. Co oni wyprawiali na gdyńskim niebie – zdjęcia nie oddają tego nawet w przybliżeniu. Pięknie było.
A potem fenomenalny popis dał Solo Türk, członek zespołu pokazowego Tureckich Sił Powietrznych, na co dzień uczestniczący w misjach bojowych na F-16. Wyjątkowa precyzja, ciasne przeloty, szybkie przeloty, wolna parada, niziutkie przeloty, zrzucanie flar: pełna gama umiejętności.
Ale sam występ pilota to nie była jedyna atrakcja tego pokazu - zgodnie z tym, co zdradzili prowadzący, turecki kapitan w dwie godziny (!) nauczył się komentarza po polsku z zapisu fonetycznego. I bynajmniej nie było to suche dukanie z kartki – te emocje, ta prezentacja! Na koniec odebrał zasłużone brawa, a przed odlotem otrzymał taką koszulkę (zdjęcie z fb organizatora wydarzenia)
A później... Później niebo opanował Zespół Akrobacyjny Królewskich Sił Powietrznych Wielkiej Brytanii w sile aż 9 samolotów BAE Hawks! Najliczniejszy pod względem ilości maszyn pokaz! Byłam naprawdę zachwycona.
Na koniec zaprezentowały się dwie polskie Iskry w swoim prawdopodobnie ostatnim w Gdyni/Kosakowie pokazie. TS-11 Iskry to pierwsze samoloty o napędzie odrzutowym całkowicie skonstruowane w Polsce. W grudniu zeszłego roku wycofane zostały z funkcji szkoleniowo-treningowej, w związku z czym po kolei przechodzą „do cywila”. Piękne.
Czekam na następną edycję
Od tego czasu, jeśli tylko mogę, staram się chodzić na takie imprezy. Dlatego w sobotni dzień zameldowałam się na kosakowskim lotnisku – zwłaszcza, że bliżej już nie będę miała. Mnogość różnych maszyn mogła przyprawić o zawrót głowy. Z bliska można było je pooglądać na pokazach statycznych, ja jednak w tym roku skoncentrowałam się na pokazach dynamicznych. Często tak dynamicznych, że trudno było nadążyć za nimi aparatem, nie mówiąc już o zrobieniu przyzwoitego zdjęcia.
Żeby nie było niedomówień – nie jestem w żadnej mierze profesjonalnym fotografem, nie mam wypasionego sprzętu, zaopatrzyłam się tylko w aparat z przyzwoitym zoomem. Nie wszystkie pokazy udało się uchwycić, poza tym często odkładałam aparat na bok, aby po prostu chłonąć widowisko.
Co nie oznacza, że żadnych zdjęć nie będzie
Pod szyldem Fundacji Biało-Czerwone Skrzydła wystąpiła Formacja 3AT3 - małe, kruche z wyglądu samolociki Aero AT-3 – zadziwiająco zwrotne i efektowne:
Pięknie zaprezentował się śmigłowiec poszukiwawczo-ratowniczy Anakonda z Gdyńskiej Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. To właśnie załogi tych maszyn podejmują rozbitków z morza lub chorych ze statków morskich i transportują ich na ląd – często w niesprzyjających warunkach pogodowych.
Imponujące precyzją widowisko w wykonaniu Midnight Hawks – oficjalnego zespołu akrobacyjnego Fińskich Sił Powietrznych. Szybkie przeloty w bliskiej odległości, często podkreślone wypuszczeniem smug kondensacyjnych, czy niewiarygodnie symetryczny tzw. ciasny diament, robiły piorunujące wrażenie.
Następny polski śmigłowiec z Gdyńskiej Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej: Kaman SH-2G Super Seasprite wykorzystywany zarówno do działań wojskowych, jak i akcji poszukiwania i ratowania życia (SAR). Wykorzystywany jest również jako śmigłowiec logistyczny - do zaopatrywania własnych jednostek pływających. Robi wrażenie swoją zwrotnością pomimo kolosalnych rozmiarów.
Chwilę później zaprezentował się śmigłowiec Czeskich Sił Powietrznych – polska konstrukcja W-3A. Tutaj w roli ratowniczej.
Po hihichopterach widowisko nabrało tempa dzięki mega dynamicznemu występowi myśliwca Francuskich Sił Powietrznych, Rafale. Przemykał po niebie błyskawiczne, trudno było złapać ładny/ostry kadr.
I wreszcie one! Polskie Orliki – czyli Zespół Akrobacyjny Polskich Sił Powietrznych „Orlik”. Co oni wyprawiali na gdyńskim niebie – zdjęcia nie oddają tego nawet w przybliżeniu. Pięknie było.
A potem fenomenalny popis dał Solo Türk, członek zespołu pokazowego Tureckich Sił Powietrznych, na co dzień uczestniczący w misjach bojowych na F-16. Wyjątkowa precyzja, ciasne przeloty, szybkie przeloty, wolna parada, niziutkie przeloty, zrzucanie flar: pełna gama umiejętności.
Ale sam występ pilota to nie była jedyna atrakcja tego pokazu - zgodnie z tym, co zdradzili prowadzący, turecki kapitan w dwie godziny (!) nauczył się komentarza po polsku z zapisu fonetycznego. I bynajmniej nie było to suche dukanie z kartki – te emocje, ta prezentacja! Na koniec odebrał zasłużone brawa, a przed odlotem otrzymał taką koszulkę (zdjęcie z fb organizatora wydarzenia)
A później... Później niebo opanował Zespół Akrobacyjny Królewskich Sił Powietrznych Wielkiej Brytanii w sile aż 9 samolotów BAE Hawks! Najliczniejszy pod względem ilości maszyn pokaz! Byłam naprawdę zachwycona.
Na koniec zaprezentowały się dwie polskie Iskry w swoim prawdopodobnie ostatnim w Gdyni/Kosakowie pokazie. TS-11 Iskry to pierwsze samoloty o napędzie odrzutowym całkowicie skonstruowane w Polsce. W grudniu zeszłego roku wycofane zostały z funkcji szkoleniowo-treningowej, w związku z czym po kolei przechodzą „do cywila”. Piękne.
Czekam na następną edycję