Do firmy miałem dzisiaj nie jechać bo tutaj jakieś święto religijne, więc i tak nikogo nie ma; ale ... jakoś pojechałem.
Trzy lata temu znalazłem sobie coś w śmietniku:
https://joemonster.org/phorum/read.php?f=15&i=2559575&t=2559575
Tym razem coś znalazło mnie; nie, nie w śmietniku - spokojnie kradłem orzechy z drzewa w sąsiedniej firmie gdy nagle czuję, że coś ociera mi się o nogi.
Wysłałem żonie zdjęcie ... no i po godzinie ruda już jechała do domu.
Ruda nazywa się Marusia (bo ruda) i ma ze 2,5 miesiąca a mój kot popatrzył, pofukał, obraził się, wlazł pod łóżko i pierdoli wszystko w czapkę
--
Pobiliśmy stalinowców, pobijemy i pisowców.