Chciało Wam się płakać na LOTR?
Tyle lat minęło od premiery, a mi łzy stają w oczach, gdy widzę ogień na Amon Dîn.
Odświeżamy sobie z kotami LOTR.

Z ekranizacją LOTR jest jeden problem: trzeba ją obejrzeć przed przeczytaniem książki. W przeciwnym razie powoduje tylko niedosyt i frustrację.

@kocurbury e tam. Przeczytałam WP (a przedtem Silmarilion) na długo wcześniej niż zobaczyłam film i spodobał mi się rozmach i względna wierność.

Rozmach jak na tamte czasy (20 lat temu) może i tak, ale co do wierności to bym polemizował. Brakuje mi wielu wyciętych elementów, jak chociażby połowa pierwszej części, czy postaci jak Tom Bombadil, Glorfindel, książę Imrahil, Beregond, do tego mnóstwo zmian fabuły. No i brak powstania hobbitów na koniec. Film fajny, ale książka lepsza.

Nigdy nie dotarłem do końca. W połowie zaczynam chrapać.

@kocurbury Mnie tam Bombadila nie brakowało, za to "wizyty" w kurhanach czy też właśnie wspomnianego powstania Hobbitów już jak najbardziej.

Za to na rozciągniętym ponad wszelką miarę Hobbicie straszliwie ziewałem: książkę czytałem krócej niż trwały w sumie trzy filmy.

I nikt nie napisał, że scena gdy Arwena ucieka z przechodzącym na stronę cienia Frodem i rzuca zaklęcie na rzekę:
Nîn o Chithaeglir
lasto beth daer
Rimmo nîn Bruinen
dan in Ulaer!

Albo gdy Faramir pędzi na pewną śmierć, a Pippin śpiewa dla jego ojca? Albo w końcu, podczas sceny gdy umiera Boromir?

Ej, co z Wami?

Już od dawna nie oglądam LOTR w całości, tylko zerkam jednym okiem, jak leci w TV, ale też nieortodoksyjnie, bo leci w kółko, mam wrażenie.
Mnie brakuje w filmie jedynego wątku romantycznego z książki i też hobbiciego powstania.

A jesli chodzi o film "Hobbit", to pamiętam, że na I część poszliśmy do kina pełni nadziei, na II z obowiązku, a III już sobie odpuściliśmy. Podobno gdzieś w internecie można spotkać przemontowaną przez fanów wersję trwającą jakieś 3 godziny, bez bez tych wszytskich wstawionych na siłę wątków. Kiedyś jej chyba poszukam i obejrzę

Rozmach- tak, robiło wrażenie. Ale już np 40 minut w Hobbitonie (bo jego wybudowanie kosztowało sporo, to trzeba było maksymalnie wykorzystać), było nudnawe. Już przeboleję Kurhany i Bombadila (który jak dla mnie średnio pasował do WP klimatem - zresztą autor w sumie też go olał), ale dziwaczna zmiana z jazdą z rannym Frodo do Rivendell była dla mnie niezrozumiała, nic kompletnie nie wnosiła do fabuły.

@gatinha Spojler: Faramir przeżyje.

LOTR to nie moje rejestry do płakania, ja się wzruszam najczęsciej na animacjach, a mój sztandarowy wyciskacz łez to Shrek Forever

@gatinha Arweny w wykonaniu Liv Tyler nie trawię, a więc i każdej sceny z jej udziałem.
@corwin dlatego brakuje mi Glorfindela, brakuje Gildora, w ogóle mało tych elfów, a i krasnoludów w filmie (a przecież urodziny Bilba to m.in. krasnoludy przygotowywały). Ale Jackson opierał się chyba na scenariuszu animowanego LOTR z bodajże 1978 (niekompletnego zresztą) - te same rzeczy zostały wycięte. Od siebie dołożył wyolbrzymienie wątku miłosnego z Aragornem i Arweną.
@mika_p w przypadku Hobbita to w ogóle smieszna sytuacja, jak z jednej krótkiej książki zrobić trzy 3-godzinne filmy, dlatego trochę zmyślono, trochę dołożono z Niedokonczonych opowieści i wyszło takie dzieło.

Ja uwielbiam LOTR, chodziłam na nocne maratony nawet, póki były. Czytałam najpierw, więc też mnie pewne niezbędne uproszczenia nieco rozczarowały - Jackson nie wpadł na to, by podzielić trylogię na więcej filmowych części, czy może nie miał na to zielonego światła od producentów... Rezultat ten sam.

W kinie obejrzałam wszystkie części, niezliczoną ilość razy w domu, nadal jest magia. Bo w ogólnym rozrachunku ekranizacje są przepiękne, zwłaszcza wersje reżyserskie.

Idzie zima, więc pewnie znowu zrobię sobie własny maraton.

@bajgiel tylko wersje reżyserskie da się oglądać.

@gatinha Masz mój kielon!

Jak Denethor rozgryza te cholerne pomidorki, to tak bym mu w ten bezduszny pysk strzeliła, że pestki nosem by mu poszły
Łza mi jeszcze cieknie, kiedy Theoden klęczy nad grobem syna i mówi, że rodzice nie powinni grzebać własnych dzieci. Kocham i książkę, i film.

@Kwiateck Ale chęć lania w bezduszny pysk to jakby inna emocja niż wzruszenie do łez? Jakby co, empatyzuję.

@mika_p Faktycznie, ta scena to bardziej wkurw niż wzruszenie do łez, ale ogólnie pozwalam sobie na płynne przechodzenie z jednych emocji do drugich.
I zgodzę się z Tobą, jeśli chodzi o wzruszanie się na animacjach. Wzruszanie się i śmianie, bo zazwyczaj bajki są śmieszniejsze niż współczesne komedie.

Płaczę na Ostatnim Samuraju od momentu harakiri Katsumoto, na Ogniem i Mieczem podczas śmierci Podbipięty i na LOTR gdy Faramir wyjeżdża z Minas Tirith. Póki co zawsze.

@kocurbury sęk w tym że książka mnie usypia ( te wszystkie opisy ... zupełnie jak Nad Niemnem) treści to u Tolkiena malutko a Hobbit to jeszcze gorszy.

@Gutex1 Nie trzeba czytać starannie opisów, można po łebkach

Płakać? Na filmach? Traktuję oglądanie, jako rozrywkę. Nie rozumiem np., czemu ludzie się rozczulają, jak jeden lew zabija drugiego w kreskówce. Toż to tylko bajka.

@mika_p a myślisz co robiłem od połowy ? Tak samo z Nad Niemnem.

@Gutex1 Spałeś