@Maciej1988 Dzikie zwierzęta pójdą głębiej w lasy i po kłopocie, nawet owe durne strzelanie wcześniej je informuje e trzeba się wycofać daleko od ludzi. Problemem są ptaki, ich sporo ginie.
Swoją drogą - najbardziej ujadają właściciele psów, którzy zabierają do do najbliższego lasu, w Warszawie to np. Kampinoski PARK NARODOWY i pomimo zakazu wejścia z psem puszczają je wolno. Nawet nie na smyczy, a wolno - bo pies musi się wybiegać. Wówczas te inne zwierzęta - w stworzonych przez człowieka, dla ochrony m in. dzikiej fauny rezerwatach ścisłych są niepokojone. Problemem jest zatrważająca liczba psów z których niektóre atakują małe zwierzęta i płoszą ptaki (są gatunku chronione, które gniazdują na łąkach i niskich krzewach), część szczeka, a każdy - psim zwyczajem nanosi ślad zapachowy, powodując niepokój u zwierząt. Znacznie gorszy niż randomowe huki na niebie, bo do samolotów i piorunów już się zwierzęta przyzwyczaiły. Zapach drapieżników w miejscu bytowania oznacza - dodatkową ostrożność, przenoszenie się, dodatkowe wydatki energii, a oznacza to najczęściej brak reprodukcji lub znacząco zmniejszoną liczbę kolejnych pokoleń. Tym psiarze się nie martwią, że np. wschodnia część KPN, przylegająca do Warszawy jest prawie martwa jeśli chodzi o zwierzęta. Czasem pojawi się łoś budząc sensację, ale dlatego że on w d... psy. Naprzykrzanie się łosiowi przez psa kończy się kopnięciem gruchoczącym kości. Zresztą miejskie ujadacze nawet nie podejdą.
Zaprawdę jedna noc ze strzelaniem to problem
Swoją drogą wkurza mnie, ze jest moda na weselach mieć fajerwerki po oczepinach i okoliczny dom weselny regularnie napierdziela w soboty.