Tak to tylko zostawię

https://wiadomosci.onet.pl/kraj/jacek-kurski-i-testy-na-koronawirusa-wielkie-sledztwo-w-sanepidzie/wznlrg3

w sumie to CeZ ma rację - to, że pracownik ma dostęp do danych, nie znaczy, że koniecznie musi je przeglądać. Gdzie zasada celowości i adekwatności?
Po co komuś np. z Wrocławia dostęp do profilu - w tym przypadku - Kurskiego, skoro wszystko dzieje się w Warszawie?

Nie wiem jak jest teraz, ale kiedyś u jednego z operatorów telekomunikacyjnych, nikt z IT nie miał prawa wejść na kartoteki klientów dopóki nie miał odpowiedniego ticketu na problem informatyczny u tego klienta. Jak tylko bezpieczniki znalazły brak relacji między wejściem na kartotekę z ticketem w systemie TT obsługiwanym przez danego pracownika IT, to od razu uruchamiana była procedura wyjaśniająca.

@krzycz22 Tak powinno być, to kwestia nauczenia ludzi "nie wsadzaj nosa w nie swoje sprawy". Każde przetwarzanie danych ma być uzasadnione, a przetwarzanie to też wyświetlenie. Ciekawość nie jest uzasadnieniem.

@madzialena82 i uważasz, że normą jest, żeby 800 osób z całej Polski miało dostęp do Twoich danych wrażliwych?
Żeby facet, z którym się umawiasz, a który pracuje w służbie zdrowia, mógł sobie sprawdzić czy nie masz kiły i czy robiłaś sobie badania na HIV?
Żeby somsiad pracujący w skarbówce sprawdzał sobie ile i u kogo zarabiasz?
Żeby szwagierka z banku sprawdzała w BIKu czy przypadkiem nie zalegasz z ratami zanim Cię poprosi o bycie krzesną bombelka?
Tylko dlatego że mogą?

To jest poważne naruszenie bezpieczeństwa informacji i danych osobowych!



A to, że Kurski, tak samo jak cała ta klika, ma w dupie wszystkich i wszystko to inna inszość.

@krzycz22

800 osób sprawdziło wyniki. Dostęp mają dziesiątki albo i setki tysięcy osób.
Jest coś takiego jak rejestr pacjentów z covid-19 (https://rejestrcovid.mz.gov.pl/), do którego mają dostęp praktycznie wszyscy lekarze, bo mają obowiązek wpisywać dane swoich pacjentów związane z covid. Tam podając pesel pacjenta można uzyskać wyniki jego testów wpisanych do EWP.

Z kolei jest aplikacja gabinet.gov.pl, do której jeszcze więcej ludzi ma dostęp oprócz lekarzy wiele pielędniarek z niej korzysta) i tam z kolei, podając pesel pacjenta można uzyskać dostęp do informacji o szczepieniach. Oba rejestry obejmują cały kraj, nie ma żadnych filtrów ograniczających dostępność danych dla poszczególnych użytkowników.

@k0curek ale o tym właśnie mówię - to że ktoś ma dostęp do danych nie oznacza, że koniecznie musi je przeglądać, bo się nudzi przy kawusi

@krzycz22
I właśnie tak jak to opisałeś w przypadku IT wygląda styl, klasa, cywilizacja i szanowana umowa spoleczna a nie poruta. Ale to wynika z poszanowania czyjejś własności jaką są informacje (przekazane komuś w dobrej wierze do przechowania) i osobistej chciwości zarządzającego tymi danymi.
W końcu informacje to złoto, ale kto otarł się o te wrażliwe i ma chociaż szczątkową wyobraźnię ten wie, że "im mniej wiesz, tym lepiej śpisz".

Inna sprawa, że oprócz utraty klasy mamy do czynienia z złamaniem prawa.

Wielki szacun dla kogoś, kto to wymyślił
Problem: Kurski pojechał na Eurowizję mimo że miał koronawirusa, izolację i Sanepid na głowie, w dodatku ktoś podmienił dane w systemie.
Rozwiązanie: ukarać intendenta z Koziej Wólki za to że miał dostęp do danych w systemie.

Czyli standardowe "kowal ukradł, a Cygana powiesili"

@zmechu
Mniej więcej się zgadza tylko rozwiązaniem jest:

- ukarać intendenta z Koziej Wólki za to, że wbrew przepisom i podpisanym przez siebie zobowiązaniom zajrzał do danych Kurskiego.

@k0curek nie znam systemu z danymi, ale wydaje mi się, że każdy mający do niego dostęp ma do niego dostęp. I mogę sobie wyklikać daje pacjenta, jest jakaś wyszukiwarka itp. No bo nie wydaje mi się aby pacjenci w tym systemie mieli dodatkowy bit danych opisany jako "uwaga, to są VIPy i to takie VIPy że ja p*erdole".

Domyślam się że dostęp jest w jakiś sposób limitowany i Pani Krysia z Czarnej Dolnej nie ma dostępu do danych Pana Zenka z Pultuska - ale ktoś z Sanepidu musi mieć możliwość wglądy i zmian danych, do których Sanepid ma dostęp.

Jest podstawowa zasada, że dane mogą być przetwarzane tylko wtedy, kiedy to jest uzasadnione i zgodne z celem, dla którego zostały zebrane. Dane o testach są gromadzone nie po to, żeby w Koziej Wólce ludzie mogli poplotkować o Kurskim.

Gdyby przełożony wydał panu intendentowi sprawdzenie wyników Kurskiego, to wszystko byłoby OK, natomiast jeśli on z własnej i nieprzymuszonej woli, dla zaspokojenia ciekawości studiował sobie jego wyniki to popełnił wykroczenie.

Ja mam w szpitalu dostęp do wszystkich baz danych, ale nie wolno mi bez potrzeby studiować historii choroby pacjentów, mimo że w każdej chwili jestem w stanie to zrobić.

podobna afera była z wnioskiem paszportowym Obamy, tylko wtedy skala była mniejsza (4 wejścia, nie 800).
Tutaj artykuł z trochę szerszą wypowiedzią:
https://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103085,28112999,kto-sprawdzal-profil-prezesa-tvp-jacka-kurskiego-wielkie-sledztwo.html
"Szefowa jednej z powiatowych stacji sanepidu tłumaczy, że "nikt nie złamał prawa". - Osoby, które wchodziły na profil, miały do tego uprawnienia, i nie jest prawdą, że obowiązuje przy tym jakaś rejonizacja. Nie ma niczego takiego. A oni robili to nie tylko z ciekawości. My musieliśmy bezwzględnie trzymać na izolacji i kwarantannie ludzi, nawet jeśli ktoś miał jakiś dramat w rodzinie albo chciał uczestniczyć w pogrzebie najbliższej mu osoby. Skoro przeczytali, że można jednak być z izolacji zwolnionym, to chcieli wiedzieć, jakim cudem - mówi "Wyborczej"."

Uważam, że skala i to tłumaczenie uzasadnia te działania - nie robili tego "z dupy" chcieli się nauczyć postępowania w nietypowych przypadkach. Na pewno nie wszyscy (jakoś w końcu te dane wyciekły do gazet) ale sugeruje, że chcą pomagać ludziom, a nie tylko być bezdusznym aparatem

@krzycz22 , zapomniałeś o niespłaconych chwilówkach ze stronek z licytacją długów, które może sobie zobaczyć każdy ciekawe na ile to jest legalne, bo jest tam imię, nazwisko, miejscowość, czasami inne szczegóły