Czeka mnie jutro trasa z Berlina do Lizbony. Jaram się, bo uwielbiam jeździć na południe Europy. Przypomniała mi się w związku z tym akcja z zeszłego roku.
Przekraczałem granice hiszpańsko-portugalską przez jakąś "zielonkę" od północy. Mostek, rzeczka, góry i kamienie. Lato było. Piękny poranek, ja wyspany i w dobrym nastroju. Było tak, kurwa, pięknie i radośnie, że aż strach!
Rzadko mi się to zdarza, ale postanowiłem się do kogoś uśmiechnąć. Przeważnie na ludzi warczę, więc trzeba było korzystać, póki ochota.
A tu dupa! Rano... za rano jeszcze było na aktywność tych południowych leniwców. Jadę, jadę, jadę. W końcu jest!!! Jakiś dziadunio ze z psem na spacerku!
Wrzuciłem luz (bo z górki zjeżdżałem) uśmiech radosny na twarz żem nałożył i jadę. Uśmiecham się, macham łapką, a on nic!!!
Ożtychuju portugalski!! Nie daruję!! Masz mnie zauważyć i się odśmiechnąć, bo pęknę!
Otworzyłem prawą szybę, dojechałem do dziadunia, przychamowałem i ryknąłem radośnie:
- Bom Dia senhor!!! (że niby po portugalsku umiem )
I nagle zobaczyłem psi łeb z wybałuszonymi ślepiami w oknie pasażera (przypominam, że jeżdżę busem). Dziadek wystraszony ściągnął smycz, aż pies dęba stanął i zaczął napieprzać łaską po błotnikach drąc się przy tym niemiłosiernie..
Łaską białą...
Się mi zachciało pouśmiechać do niewidomego.
Przeszła mi ochota dzielić się radosnym nastrojem i już było jak zawsze
Ikonka mi się pomyliła. Autentyk oczywiście.
Przekraczałem granice hiszpańsko-portugalską przez jakąś "zielonkę" od północy. Mostek, rzeczka, góry i kamienie. Lato było. Piękny poranek, ja wyspany i w dobrym nastroju. Było tak, kurwa, pięknie i radośnie, że aż strach!
Rzadko mi się to zdarza, ale postanowiłem się do kogoś uśmiechnąć. Przeważnie na ludzi warczę, więc trzeba było korzystać, póki ochota.
A tu dupa! Rano... za rano jeszcze było na aktywność tych południowych leniwców. Jadę, jadę, jadę. W końcu jest!!! Jakiś dziadunio ze z psem na spacerku!
Wrzuciłem luz (bo z górki zjeżdżałem) uśmiech radosny na twarz żem nałożył i jadę. Uśmiecham się, macham łapką, a on nic!!!
Ożtychuju portugalski!! Nie daruję!! Masz mnie zauważyć i się odśmiechnąć, bo pęknę!
Otworzyłem prawą szybę, dojechałem do dziadunia, przychamowałem i ryknąłem radośnie:
- Bom Dia senhor!!! (że niby po portugalsku umiem )
I nagle zobaczyłem psi łeb z wybałuszonymi ślepiami w oknie pasażera (przypominam, że jeżdżę busem). Dziadek wystraszony ściągnął smycz, aż pies dęba stanął i zaczął napieprzać łaską po błotnikach drąc się przy tym niemiłosiernie..
Łaską białą...
Się mi zachciało pouśmiechać do niewidomego.
Przeszła mi ochota dzielić się radosnym nastrojem i już było jak zawsze
Ikonka mi się pomyliła. Autentyk oczywiście.
Ostatnio edytowany:
2021-05-13 16:51:06
--
Jako człowiek oblatany w najlepszych towarzystwach, z ukończoną szkołą tańców nowoczesnych i figurowych, zawsze robię wszystko a propos i wytrzymuję najcięższe nawet artykuła salonowego kodeksu karnego. Ale o wiele mnie kto niemożebnie podgrymasza, łobuz się robie i z samem sobą wytrzymać mnie trudno.