Mnie zawsze ciekawi hurraoptymizm w wyborze selekcjonera.
Był jeden, poszło mu średnio, był drugi - też średnio. Kolejny, no tak średnio bym powiedział..
[kilka godzin później]
... następcy poszło średniawo, a ostatni to wręcz dał dyla. W końcu w wielkim bólu udało się kogoś znaleźć, choć tak po prawdzie tłumów chętnych nie było.
No i znów wszyscy liczą, że nasz nowy selekcjoner machnie magiczną różdżką i bez zmiany polityki sportowej, bez dofinansowania kadry, bez zmiany motywacji zawodników - tak "hop siup" i będziemy wymiatali na murawie tylko dlatego, że mamy nowego selekcjonera.
Obym się mylił, ale mi to wygląda tak, jakby po PiS rządy miał przejąć ktoś, kto samym tylko pojawieniem się zlikwiduje zapaść służby zdrowia, przywróci świetność "Trójki", dogada się z Łukaszenką, zlikwiduje dług publiczny, a TVP uczyni z miejsca znów telewizją publiczną.