....ci co mnie znają wiedzą o jakiej tematyce piszę i w jakiej konwencji,ale o piłce nożnej newsów mało , za to o skokach co niemiara 
Słońce zachodziło już nad Garmisch-Partenkirchen ,a w pokoju polskich skoczków panowały minorowe nastroje.
-Bo wszystko dlatego że Adaś odjechał... -zagaił Mameja
- i diabełka nie było ...to mi tak jakoś smutno było i na skoku nie mogłem się skupić
-No i za głośno ogólnie było ,ludzi dużo i ta skocznia jakaś taka wysoka,co ja normalnie w bulę celowałem ...przecież wiecie ...lek mam wysokości..-mruknął zza stołu Ślizg
-Nooo a raz to była taka mgła że ja normalnie ziemi nie widziałem i tak daleko poleciałem że aż strach,tylko ten Janne Apponnen dalej...no i jak zobaczyłem na ziemi gdzie ja doleciałem to se powiedziałem wtedy że tak daleko to już więcej nie skoczę ,przecież to się zabić można-zajęczał Skoch
Na korytarzu dało się słyszeć miarowe kroki
-No to ładnie ,trener idzie..teraz nam da popalić -stęknął Mameja
Drzwi skrzypiąc otworzyły się i stanął w nich trener...
Blady strach padł na ekipę skoczków...Mameja nie wytrzymał..
-Trenerze....trenarze no SPŁEM się normalnie ...trener widział przecież...
Heintz uśmiechnął się tylko..
-Heute ja być z was zadowolony....Gut rrobota Robek...Suveniren od polische kibicen wam przyniosłem , fszystko nur fur dla was....
Mówiąc to Heintz podał Ślizgowi reklamówkę ,wypchaną po brzegi..
-Pan Heintz !!! Pan Heintz Hellmans...telefon do pana ...mówią że w sprawie pracy -rozległ się głos z recepcji
Trener lekko się jakby zmieszał...
-Alles Gutte chłopaki...na razie...do jutro...
...po czym odkręcił się na pięcie i dopadł telefonu
-Ja!!Ja!! Przy telefonie ..Co że ta praca w werke...to jest fabriken kechupu załatwiona ?? To być wspaniała wiadomość dla mnie..przyjmuję..
W pokoju zapanowała atmosfera ciekawości i podniecenia..
-No pokaż co tam masz w tej reklamówce- zapalił się Skoch
-Prezenty...od kibiców ,ale jazda...
-Otwieraj ,otwieraj -przyłączył się Mameja
Zajrzeli do torby...
-Eeee tammm kartofle jakieś ,cała torba,tylko trochę jakby owłosione...-powiedział Ślizg zawiedziony
-Gupi to Kiwi jest...-wtrącił Skoch
-Kiwi to nie może być ...Kiwi to taki ptak...Trener mówi że latam jak Kiwi..-odparł z dumą Mameja
Na zewnątrz rozległy się krzyki
-Ocho ,kibice przyszli -ucieszył się Pula co do tej pory siedział cicho
Podeszli do okna...krzyki stały się głośniejsze ,ze można było rozróżnić słowa...
PREZENT...PREZENT DOSTALIśCIE NIELOTY JEDNE...
--
Piłem w Spale..Spałem w Pile i to jak narazie tyle..
