Atmosfera działa jak taki słaby pryzmat i rozszczepia światło; efekt jest tym silniejszy, im obserwowany obiekt jest niżej. Gołym okiem przeważnie tego nie widać, ale w powiększeniu wyraźnie da się dostrzec, że górna krawędź tarczy Słońca czy planet jest niebieska, a dolna czerwona. Normalnie jest to niepożądane i pogarsza jakość i szczegółowość zdjęć (szczególnie planet, w dużej skali), stosuje się specjalne korektory dyspersji, żeby to wyeliminować.
Ale, jeżeli warunki są odpowiednie, to te ostatnie docierające do nas promienie Słońca (ale też np. jasnych gwiazd czy planet, szczególnie Wenus) będą nie czerwone, jak jesteśmy przyzwyczajeni, tylko właśnie zielone - i da się to zobaczyć nawet gołym okiem; na żywo robi to niezłe wrażenie, ale trzeba się tego spodziewać, bo łatwo przegapić.
Wczoraj udało mi się w końcu to zjawisko zarejestrować. Jest to sekwencja zdjęć ostatnich widocznych promieni Słońca, przez jakieś dwie sekundy docierające światło było wyraźnie zielone.