W związku ze złożonym zamówieniem ( http://www.joemonster.org/phorum/read.php?f=15&i=1796891&t=1796853#1796889 ).
Miało być nazajutrz, ale niestety nie dałem rady. Tym niemniej, "Słówko się rzekło - kobyłka u płota"
Z poślizgiem czasowym, ale proszszsz:
No, muszę powiedzieć, że łatwo nie było.
Na całe szczęście posiadałem kafetierę, identyczną z zaakceptowaną, tyle że nabytą w biedronce za 15 zł. :C
Z czeluści piwnicznych wydobyłem prawie już zapomniany młynek do kawy, marki Predom-Zelmer, Typ 224 U40 i było już od czego zacząć.
Kolejne szczęście, że z biurka przerobionego na "meble garażowe", została mi jeszcze jedna szuflada, która miała całkiem sensowny front.
Wziąłem więc ten front, odciąłem kawałek i dalejże go piłować i strugać.
Na koniec: polerowanie papierem o różnej gradacji, na czterysetce kończąc. Później natarcie lakierem nitro przy pomocy gazika.
W czasie gdy sobie to schło, zabrałem się za uchwyt pokrywki.
Później kafetiera.
Nadlewki, brzydkie szlify... i jeszcze te takie "paski" na pokrywce. A idze, idze. Wszystko do poprawki.
Przecież jak to wygląda?
Wszystkie nierówności i nadlewki usunąłem iglakami i papierami ściernymi, zamocowałem uchwyty i myślę, że obleci.
Jeszcze z rozpędu przewierciłem sobie uchwyt pokrywki na wylot, ale dziurkę zarobiłem i myślę że mało kto zauważy, że w ogóle tam jakaś dziura była.
No i co? widać coś?
Nieważne.
Młynek troszkę rozebrałem, przedmuchałem silnik, wypucowałem i wymyłem.
Kawy zmieliłem i jakby co, to ja teraz jestem gotowy.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą