Bo wiesz, ja to lajkonik jestem trochę i tak się zastanawiam, teoretycznie.
Powiedzmy, że jest:
Citroen Xantia I,
Lancia Delta II,
Peugeot 406,
Daewoo Espero?
Które z tych aut byłoby najmniej awaryjne, proste i tanie w naprawie, najtańsze w utrzymaniu i eksploatacji?
Co myślisz?
A może jest według ciebie coś innego, lepszego, "po taniości"?
/edit/
Wymagania?
Oj, są...
Myślę, że dość typowe, tak na marginesie.
Otóż.
Chciałbym:
- żeby kosztował przysłowiowe "grosze",
- żebym mógł przy nim sam podłubać (żaden ze mnie spec, ale lubię sobie czasem uskutecznić jakieś tam prace ręczne)
- żeby taki np. filtr oleju kosztował koło 10 czy tam 30 zł., a nie prawie 100.
- żeby silnik był podatny na zagazowanie, i przy okazji bezkolizyjny,
- żebym nie musiał już kombinować jak koń pod górę, skąd wytrzasnąć jakiś element blacharki,
- żebym na 350. kilometrową podróż nie musiał brać kredytu [:C]
- no i żeby mi w tej podróży dupa nie odpadła, kręgosłup nie złożył wymówienia, a mózg nie zlasował od hałasu w kabinie,
- żeby dało się w nim w razie W przewieźć: torby podróżne, bagaż podręczny, ulubiony obraz i rękopis pradziadka, albo cztery worki gotowej zaprawy tynkarskiej, kubełek farby pokojowej w kolorze ecru (czy jak go tam one zwą), wraz z osprzętem i maleńkim woreczkiem gipsu,
- żeby miał sporo blachy dającej jakieś tam poczucie bezpieczeństwa dzieciaka ufotelikowanego na tylnym siedzeniu,
- żeby nie wzbudzał większego zainteresowania elementów złodziejskich,
- a jakby do tego wszystkiego miał jeszcze sprawną klimę i wydajne ogrzewanie to już w ogóle - kosmos.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą