To co ja robię?
Ja je smażę.
I one za którymś razem w końcu mnie wyjdą.
I one wtedy nie będą jak
pancake, one nie będą jak
maca, one będą jak
naleśnik :mlask
No dobra, to od czego zacząć z tymi naleśnikami?
Wiadomo - od ugotowania kiszonej kapusty.
No. I niech się ona powolutku gotuje, a ja w tym czasie zrobię ciasto.
Hmm.
Przyjmijmy, że cyfrą ciasta naleśnikowego jest dwa...
Czyli tak: dwie szklanki mąki, dwie szklanki mleka, dwa jajka, jedna druga szklanki wody mineralnej, jedna druga łyżeczki soli, dwie łyżki oliwy.
I mikserem je.
Te składniki.
Czyli co, odstawić żeby sobie "ciasto odetchnęło" i pora na pieczarki, cebulę i czosnek.
Tam się smaży, tu się smaży ...
A w międzyczasie, dołącza posiekane mięso z rosołu.
Trzeba by pieprz i sos sojowy. Dużo.
I dobrze wymieszać.
I wymieszać.
Prawie tak samo jak z gładzią szpachlową - łatwizna c'nie?
Kapusta miękka?
A ha.
Znaczy, pora odcisnąć i posiekać drobno.
I na patelnię z nią, i wymieszać dokładnie.
No.
To teraz myk - pakujemy.
i ras
i dwa a
i tszy
i szteeeery
W jajo (oszty, jakie to śliskie cholerstwo :(), w bułę, na patelnię...
No i popatrz tylko jak to wygląda:
:(
A nie mówiłem, że nie umiem smażyć naleśników?
Dobrze chociaż, że całkiem smaczne wyszły :mlask, bo wyglądu, to one naleśniki nie mają za grosz.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą