< > wszystkie blogi

Łasucha Fasolkożercy tajny blog

czyli PurkusiaKuchatka małe co nieco

Ech, wy moje gołąbeczki kochane :cmok.

13 February 2012
Z tej całej rozpaczy, to pomyślałem sobie, że wezmę i żuru uwarzę. Ale. Poszedłem do sklepu, patrzę, a tam kapusta po niecałe 0,50 zł. :wow To jak to tak, wyjść bez kapusty? Nie uchodzi.
Tyle tylko, że co komu po samej kapuście? Nic. No to wziąłem jeszcze pieczarki i poprosiłem panią "na mięsie" o mielone. - Którego mielonego? - Właśnie nie wiem, a na gołąbki jakie mielone się bierze? - A jakie pan chce. - To ja chce takie, jakie mi pani powie. Pani jest fachowiec. - Łopatkę niech sobie pan weźmie. I tuszonki do tego można spróbować. - ? Ołkiej... Jak tuszonki, to tuszonki. Tylko jak tą tuszonkę wkomponować, to ja pojęcia nie miałem. :( Ale pomyślałem tak: tłuste jest? jest! O, jakie kawały smalcu wystają. No to wezmę ten smalec wykroję, podgrzeję, cebuli dorzucę i zobaczymy. Czosnku dorzuciłem i dalejże mięcho widelcem dziabać. Rozdrabniać znaczy się. Jak się to trochę porozłaziło, to do jednej michy wsypałem ugotowany pęczak, do drugiej ryż, do każdej po porcji mięsa mielonego, mięcha z cebulą z patelni, no i po jaju. Sypnąłem od serca pieprzu ziołowego i soli, wymerdałem elegancko i proszę bardzo - farsz gotowy, prima sort. Główkę kapusty włożyłem do posolonego wrzątku, a kiedy trochę zmiękła zacząłem ją rozbierać. Co zdjąłem cztery liście, to robiłem chwilkę przerwy żeby następne sobie zmiękły, a w tym czasie ja zawijałem farsz. I do brytfanki wyścielonej liśćmi kładłem. (Tego po lewej, to tam w ogóle nie widać umawiamy się, tak?) Kiedy brytfanka się wypełniła "z czubkiem", rozpuściłem we wrzątku kostkę bulionu drobiowo-wołowego, dorzuciłem do tego trochę ziela angielskiego i łamanych liści laurowych, po czym zalałem tym gołąbeczki. Nakryłem pokrywką i... do piekła! Khym, khym, do piekarnika znaczy, nagrzanego do 180. stopni. Miałem niejaki dylemat, co zrobić z pozostałym farszem i podgotowanymi liśćmi, ale szybko mnie olśniło, że przecież pozostałości po produkcji żywności można legalnie, i z pewnością w zgodzie z kierunkiem polityki rządowej, oraz unijnej, zutylizować poprzez wrzucenie ich do pojemnika przeznaczonego na odpadki organiczne (kolor czarny jakby co, proszę ja ciebie). O już, jeszcze mi co! :> Jedzenie wyrzucać?! Żeby mi ręce uschły?! :>:> Niedoczekanie! Liście pokroiłem w "kostkę", dorzuciłem do wymieszanych ze sobą farszów i sformowałem (mało) zgrabne sznycelki, które pierwszorzędnie się obtoczyły bułką tartą i usmażyły na oleju. Kiedy przyszedł czas na wyjęcie gołąbków z piekarnika, bohatersko, nadludzkim wysiłkiem woli, wlałem pozostałości bulionu w którym się dusiły, do podsmażonych z cebulą na maśle pieczarek. I zrobiłem sos. Zagęszczając rozprowadzoną w śmietanie mąką. I to by było na tyle. A co do tej tuszonki, to muszę powiedzieć, że gołąbki z kaszą pęczak są w pytkę :mlask.
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
  • Moje subiektywne poglądy i opinie. Można się z nimi zgadzać albo nie. Obowiązku nie ma. Za jakiekolwiek skutki stosowania w życiu codziennym nie odpowiadam. Ach, bym zapomniał... oczywiście "może zawierać śladowe ilości orzechów". I fasoli.
  • Informuj mnie o nowościach na blogu
  • RSS blogu PurkusKuchatek
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi