- Widziałaś? Chyba czajnik nam szlag trafia - leje się z niego.
- Niee, pewnie ja tam rozlałam trochę.
E tam, "rozlałam", no przecież ewidentnie cieknie jak nic.
Co nie, że cieknie?
O kochaany, tak być to nie będzie :>. Nie po to wydaliśmy na ciebie tyle kasy, żebyś teraz jakieś fochy odstawiał.
Co ty sobie myślisz, że co? że jak się gwarancja skończyła to już można odmówić posłuszeństwa?
Nie z nami te numery.
Podejście I
Podstawowy zestaw narzędzi (kombinerki, wkrętaki, nóż monterski) zgrana ekipa i jedziemy z tym koksem.
A propos nóż monterski. Jak łatwo zauważyć ma on specjalne drugie "ostrze" mogące służyć jako wkrętak płaski, ostrze do ściągania izolacji (podobno) i otwieracz do piw... ee... wody mineralnej kapslowanej. Bardzo przydatne narzędzie.
- Leon.
- Leon, skup się gościu i wkrętak podaj. Ten mały.
- Osz ty kurde, torxy dali cwaniaki.
- No i dupa, Leon. :mur. Nic nie zdziałamy.
No co się tak patrzysz na mnie? Co ja ci zrobię, jak takiego wkrętaka nie mamy, co?
Nie będzie z tego nic, póki wkrętaków nie kupię. Trudno.
Podejście II
Zestaw poszerzony o komplet świeżo nabytych końcówek, pora zebrać ekipę.
- Leon, chodź, będziemy czajnik naprawiać.
- Staary, teraz nie mogę. Nie uwierzysz, ale tam jest mucha i się drażni.
- Dobra. Jeszcze będziesz coś chciał łosiu, zobaczymy.
- Ja też chce naprawiać!
- No to chodź Synek, będziemy naprawiać razem :)
Rozkręcamy obudowę
Tak jest - wkręty w dziurki - żeby nie sturlały się ze stołu i nie zginęły. Bardzo dobrze. :)
Elektryka w porządku
ale...
Ano właśnie - kamień.
Nabroił kamień osadzający się w miejscach, gdzie standardowe odkamienianie nie ma szansy dotrzeć.
"Podsadza" uszczelkę i przez to cieknie.
W czasie, gdy uszczelka razem z filtrami i częściami obudowy brały gorącą, relaksującą i oczyszczającą kąpiel w roztworze wody z kwaskiem cytrynowym
oczyściłem z osadów grzałkę i wnętrze czajnika.
Później pozostało tylko zmontować wszystko z powrotem, uważnie zakładając uszczelkę (solidnej, chińskiej produkcji) i wykonać "próbę wody" - nalać do pełna, zagotować, wsypać opakowanie kwasku i zostawić na godzinkę.
No i proszę:
nic nie cieknie, czajnik czysty i po solidnym wypłukaniu gotów do użytku.
Tak w ogóle, to muszę powiedzieć, że na SynkaMalinka zawsze mogę liczyć.
Nawet przy pracach remontowych.
- Synek, jako mój uczeń, kształcisz się u mnie na nauce. Czym ty malujesz tę zagruntowaną ścianę mój chłopcze?
- Farbom
- Tak jest. A jaką farbą?!
- Taką.
- Tak jest. To jest farba finiszowa. To teraz chodź, będziesz szpalety tą farbą malował.
- No i jakim ty pędzlem to malujesz? No jakim? No?
- Takim.
- No, może i dobrze.
A już tak zupełnie na koniec, to chciałem powiedzieć, że zakup tego wkrętaka z kompletem specjalnych końcówek był dla mnie przykrym przeżyciem.
Bo pojechałem do takiego marketu, co to się z panem Słodowym kojarzy, a jak wychodziłem z domu, to żona mi powiedziała, że jak nie kupię sobie w końcu lekkich letnich butów to ona mnie normalnie zabije.
No i chodziłem tam między regałami, patrzyłem na te wszystkie narzędzia, przyrządy i urządzenia i tak myślałem o tych butach i w końcu zrobiło mi się tak jakoś...
To uczucie, to chyba najprędzej zrozumie kobieta - no bo wyobraź sobie wielką halę, wypełnioną butami (albo torebkami, albo biżuterią, albo kosmetykami, czy czym tam jeszcze), a ty oglądasz to wszystko mając w kieszeni karteczkę, na której on nabazgrał: "Śruby z łbem grzybkowym z podsadzeniem (zamkowe) M 8 x 30, ocynk." i pieniądze możesz wydać w zasadzie tylko na nie.
Ale kicha.
A w ogóle, to z nabyciem butów nie jest taka prosta sprawa jak się ma małą stopę.
Tak, tak, ja wiem, duża stopa - duży...
Ja mam małą, ale za to mam duży nos, a to już jest według tej "drugiej szkoły", więc mogę sobie o tym pisać bez kompleksów.
Problem w tym, że w zasadzie wszystkie interesujące mnie buty robią w numeracji zaczynającej się od 41.
Bo co? Bo w przyrodzie nie występują faceci o numerze buta 40, albo (o zgrozo) 39?
Szlag.
Z klapkami kąpielowymi też miałem problem, ale w końcu mnie olśniło i kupiłem w dziale dziecięcym.
Ale weź spróbuj znaleźć sensownie wyglądające buty do lekkiego trekkingu (takie lubię i w takich mi wygodnie).
U mnie w sklepach nie ma. No nie ma i już.
W końcu się już maksymalnie wkurzyłem i kupiłem przecenione Hi-tec.
W's.
I chodzę w nich.
I wisi mi to.
O!
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą